Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Twierdza Arena obroniona. MKS ograł faworyta

Sporo radości swoim kibicom dostarczyli w sobotni wieczór piłkarze ręczni MKS-u Kalisz. Podopieczni Pawła Ruska pokonali w Arenie jednego z faworytów do awansu do PGNiG Superligi, KS Meble Wójcik Elbląg 25:23. – Twierdza Arena jest niezdobyta i mam nadzieję, że będzie tak dalej – oznajmia szkoleniowiec.
Twierdza Arena obroniona. MKS ograł faworyta

„Meblarze” mieszczą się w ścisłym gronie kandydatów do wygrania grupy A pierwszej ligi. Potwierdzili to w pierwszych kolejkach tego sezonu, odnosząc w pięciu potyczkach cztery zwycięstwa. To oni zatem byli faworytem sobotniego starcia, tym bardziej, że MKS musiał się odbudować po dotkliwej porażce sprzed tygodnia ze Spójnią Gdynia.

 
Na parkiecie Areny kaliszanie udowodnili jednak, że są mocni pod względem mentalnym i w żadnym wypadku nie należy ich lekceważyć. Do pojedynku z faworyzowanym przeciwnikiem podeszli bowiem bez żadnych kompleksów. Imponowali i skutecznością, i uporządkowaną grą w obronie. W efekcie już w 13. minucie prowadzili 7:2, zmuszając trenera gości, Dariusza Molskiego do wzięcia przerwy. – Bardzo dobrze weszliśmy w mecz i długo utrzymywaliśmy dystans 3-4 bramek. Niestety mieliśmy też słabsze fragmenty – zauważa trener Rusek.


Szkoleniowiec ma na myśli przede wszystkim końcówkę pierwszej połowy. Po trafieniu Michała Dreja w 23. minucie na 11:8, licznik bramek po stronie MKS-u drgnął dopiero w drugich dwóch kwadransach. Niemoc miejscowych w ataku wykorzystali przyjezdni, a konkretnie Mikołaj Kupiec, który rzutami z linii siódmego metra wyprowadził elbląską siódemkę na prowadzenie (12:11). – Ostatnie kilka minut nie było dobre w naszym wykonaniu. Musimy popracować, by takie sytuacje już się nie przytrafiały – przyznaje opiekun kaliskiego pierwszoligowca.


Wigor i porządek w swoich poczynaniach gospodarze odzyskali na początku drugiej części meczu. W ciągu dziewięciu minut nie pozwolili rywalom na oddanie celnego rzutu, a sami w tym czasie trafili czterokrotnie. Wynik wciąż był jednak kwestią otwartą. W 53. minucie szala zwycięstwa przechyliła się nawet na stronę „Meblarzy”, którzy po kolejnym karnym Kupca odskoczyli na dwa gole (20:22). Wtedy sprawy w swoje ręce wziął najskuteczniejszy na placu Tomasz Wawrzyniak. Rozgrywający MKS-u najpierw doprowadził do remisu (22:22), a w ostatniej minucie powiększył przewagę do dwóch bramek (24:22).


Końcowe sekundy przyniosły niemałe emocje, bo rywale złapali kontakt po zagraniu Michała Tórza. Na 22. sekundy przed finalną syreną trener Rusek poprosił jeszcze o przerwę, by przygotować ostatnią akcję swojej drużyny. Zakończyła się ona pomyślnie, bo efektownym rzutem wygraną MKS-u przypieczętował Kamil Adamski. – Nie było mowy o żadnej taktyce, bo rywal bronił „każdy swego”. Trzeba było więc zgubić przeciwnika i tam, gdzie było wolne miejsce, oddać rzut. Cieszę się, że się udało – skomentował bohater ostatniej akcji.


MKS wygrał 25:23 i nie tylko awansował na ósme miejsce w tabeli, ale też utwierdził się w przekonaniu, że w pierwszoligowych rozgrywkach może powalczyć z każdym. Jednocześnie znów nie dał wywieźć z Areny ani jednego punktu. – Elbląg stara się o to, aby wejść do ekstraklasy, więc cieszymy się z wygranej i z tego, że liderzy nam nie uciekają. Twierdza Arena pozostaje niezdobyta i mam nadzieję, że będzie tak dalej – podsumował Paweł Rusek.


Najbliższy tydzień kaliscy szczypiorniści spędzą dość pracowicie. Rozegrają bowiem dwa mecze z solidnymi zespołami. Już we wtorek spotkają się na wyjeździe z Ostrovią w ramach rozgrywek pucharowych, a w weekend na parkiecie w Lesznie spróbują zabrać ligowe punkty miejscowemu Realowi Astromal. – Czeka nas taki serial ciężkich spotkań, ale liczę, że wyjdziemy z nich zwycięsko – kończy trener Rusek.


Michał Sobczak



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 10°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1023 hPa
Wiatr: 8 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama