Choć Narodowy Stary Teatr z Krakowa to już nie ostoja najwartościowszych tradycji teatralnych, ale pod rządami Jana Klaty scena – można powiedzieć – prowokacyjna, to jednak wciąż ma ukochany przez publiczność Kaliskich Spotkań Teatralnych zespół aktorów. Role w „Bitwie Warszawskiej 1920” z kolei dają podstawy do walki o nagrodę, choćby dlatego, że część aktorów mogła zagrać w jednym spektaklu kilka różnych postaci. Krzysztof Globisz - czasami w jednym monologu – był francuskim generałem Maximem Weygandem i działaczem ruchu ludowego, Wincentym Witosem. - To jest wyzwanie – powiedział nam po spektaklu Krzysztof Globisz. - Ja oczywiście takie uwielbiam – chcę grać 75 postaci. Gram tutaj tylko sześć... Owszem, to jest interesujące zadanie dla aktora – przyznał z uśmiechem aktor. Festiwalowa publiczność skwapliwie skorzystała z okazji i spotkała się z zespołem Starego Teatru, by podyskutować m.in. o trudzie tworzenia „Bitwy Warszawskiej 1920”, której tekst powstawał dopiero na próbach.
Kaliskie Spotkania Teatralne to nie tylko sceniczne wydarzenia. W przerwach widzowie zwiedzają okolicznościowe ekspozycje. W Sali Bogusławskiego zawisła fotograficzna wystawa „William Shakespeare w Kaliszu”, przypominająca 19 powojennych inscenizacji sztuk wybitnego dramaturga. Szekspir jest w różny sposób przepisywany, interpretowany, remiksowany. Podstawiane są inne teksty, ale wciąż jego głos jest słyszalny. Wciąż jego poetycki gest jest widoczny na scenie - powiedziała prof. Małgorzata Leyko, kierownik literacki kaliskiego teatru i kurator wystawy. Warto oczywiście zwrócić uwagę, jak przez ponad pół wieku zmieniała się estetyka szekspirowskich inscenizacji, ale także dostrzec na fotografiach znajome twarze – młodziutką Elżbietę Starostecką czy Henryka Talara, a także obecnego dyrektora kaliskiego teatru, Igora Michalskiego wraz z żoną Dorotą Kolak. Znane nazwiska odnaleźć można również wśród autorów. W minionych dekadach dla kalskiej sceny pracowali między innymi Grażyna Wyszomirska i Marek Karewicz.
W tzw. Malarni , tuż przy foyer, oglądać można plakaty kaliskiego artysty – Tomasza Wolffa. Choć początek jego kariery związany był przede wszystkim z malarstwem, to jednak fascynacja teatrem sprawiła, że reżyserzy znaleźli w nim współtwórcę swych scenicznych przedsięwzięć. - Plakat jest taką kurtyną, która jest ze spektaklem związana, ale też czasami daleko idącą interpretacją artystyczną tego, co się dzieje na scenie bądź tego, co się dzieje w tekście – powiedział nam Tomasz Wolff. - Tak, plakat to kurtyna, za którą kryje się niespodzianka obecna na scenie.
Niespodzianką może być również werdykt tegorocznego festiwalu, bo jak na razie w kuluarowych rozmowach nie padają nazwiska faworytów. Widzowie z Kalisza wciąż zatem trzymają kciuki za tutejszych aktorów, tym bardziej że mają podwojone szanse. W bloku konkursowym pokażą jeszcze jedno przedstawienie – „Versus” Rodriga Garcii. Kalskie Spotkania Teatralne wieńczy piątkowy występ Teatru Muzycznego z Gdyni, który pokaże musical „Skrzypek na dachu”.
Robert Kuciński, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze