yle="text-align:justify;">W poprzednich latach kaliszanie rozbudzali apetyty swoich fanów, regularnie bijąc się o czołowe lokaty w swojej grupie. Tym razem o walce o najwyższe cele nie było mowy. Już przedsezonowe rokowania były dość ostrożne, bo w drużynie doszło do istotnych zmian, zarówno na ławce trenerskiej, jak i w kadrze zespołu, do której wprowadzono kilku młodych zawodników. Mieszanka doświadczenia z młodością rzeczywiście nie okazała się wybuchowa. – Graliśmy po prostu niestabilnie – zauważa Wojciech Pytlarz, kapitan drugoligowca. – Wydaje mi się, że była to poniekąd kwestia nieogrania niektórych zawodników na tym poziomie ligowym, ale też sporo sami możemy sobie zarzucić, mam tu na myśli starszych graczy. Z naszej strony nie wyglądało to tak, jak powinno. Na pewno zagraliśmy poniżej swoich możliwości – dodaje najbardziej doświadczony w kaliskiej drużynie siatkarz.
Podopieczni Mariusza Pieczonki i Andrzeja Płócienniczaka grali w kratkę, przeplatając lepsze mecze tymi gorszymi. Zdarzało im się tracić punkty z przeciwnikami niżej notowanymi, ale pokazali też, że potrafią nawiązać równorzędną walkę z ligową czołówką. Tak nierówna dyspozycja wystarczyła jednak na zaledwie ósmą lokatę po fazie zasadniczej. Ostatecznie MKS został sklasyfikowany na szóstym miejscu, bo w fazie play-off o piątą pozycję nie uczestniczyły znajdujące się wyżej w zestawieniu ekipy SMS PZPS Spała. – Myślę, że na pewno mogliśmy w niektórych meczach zaprezentować się zdecydowanie lepiej. Traciliśmy punkty z teoretycznie słabszymi przeciwnikami, a wygrywaliśmy też z teoretycznie mocniejszymi, co pokazuje, że stać nas było, żeby wygrać z każdym. Brakowało takiej powtarzalności. Na pewno przychodzi ona z czasem. W przypadku naszego zespołu, gdzie co roku dochodzi do zmian, trwa to dłużej. Te kwestie w takich decydujących momentach mogą jednak zaważyć o wynikach – przekonuje Wojciech Pytlarz.
Na razie nie wiadomo, w jakim kształcie kaliski zespół przystąpi do rozgrywek w nowym sezonie i jakie cele zostaną mu wyznaczone. – Nam, zawodnikom, trudno się wypowiadać na ten temat. Praktycznie nic nie zależy od nas. Są osoby, które o tym decydują. Naszym zadaniem jest wychodzić na boisko, trenować, grać, a co będzie, zobaczymy – zakończył Pytlarz.
(mso)
Reklama
Reklama
Pytlarz: Brakowało powtarzalności
Szóste miejsce w zakończonym niedawno sezonie drugiej ligi nie było z pewnością tym, czego oczekiwali kibice, jak i sami siatkarze MKS-u. Kapitan zespołu Wojciech Pytlarz nie ukrywa, że największą bolączką trapiącą jego ekipę była nierówna dyspozycja. – Graliśmy po prostu niestabilnie – mówi.
- 28.03.2016 18:17
Napisz komentarz
Komentarze