Do 81. minuty wszystko układało się po myśli gospodarzy, którzy za sprawą trafienia Marcina Trojanowskiego pewnie zmierzali po komplet punktów. Trafienia dość szczęśliwego, bo skrzydłowy Pelikana „na raty” wykonał rzut wolny, trafiając najpierw w jednego ze swoich kolegów, a następnie zaskakując Marcina Żółtka błyskawiczną poprawką. Trzeba przyznać, że miejscowi całkiem nieźle spisywali się w pierwszych trzech kwadransach, co potwierdzają kolejne sytuacje, m.in. Łukasza Zagdańskiego, z których obronną ręką wychodził doświadczony golkiper z Kalisza. KKS natomiast cierpliwie czekał na swoje przysłowiowe „pięć minut” i w końcu się doczekał, nawet całkiem dosłownie. Właśnie tyle czasu potrzebowali bowiem kaliszanie, by odwrócić losy rywalizacji, wprawiając tym samym pewnych siebie miejscowych w nie lada zakłopotanie.
O zwycięstwie niebiesko-biało-zielonych zadecydowały dwa stałe fragmenty gry z 81. i 86. minuty. Przyjezdni wykonali je podręcznikowo, niemal jak podczas treningowych zajęć. Niełatwo jest przełożyć wyćwiczone zagrania na mecz, ale w niedzielę kaliszanom w pełni się to udało. W głównej roli wystąpili Stajko Stojczew i Marcin Lis. Ten pierwszy precyzyjnie centrował z rzutów wolnych, drugi natomiast wyrastał jak spod ziemi w polu karnym i będąc osamotnionym najpierw celnie główkował, a potem uprzedził bramkarza i trafił do pustej sieci. W ten sposób, wykazując się strzeleckim instynktem, defensywnie usposobiony gracz wyręczył napastników, zdobywając swoje premierowe gole w tegorocznej ligowej kampanii. Gole, które zapewniły kaliskiej jedenastce dziewiąty triumf w tym sezonie i zarazem drugi w ciągu ostatnich tygodni nad drużyną, która zajmowała pozycję wicelidera. Wcześniej kaliszanie zrzucili z piedestału ekipę Sokoła Kleczew.
Pelikan, którego prowadzi były trener Calisii Sławomir Majak, stracił w niedzielę ważne punkty w kontekście walki o miejsce barażowe, KKS natomiast zyskał cenny komplet w rywalizacji o utrzymanie. Na razie podopieczni trenera Suchomskiego wciąż są nad kreską, na ósmej lokacie, która teoretycznie powinna dać utrzymanie, choć wcale nie musi (jeżeli żaden zespół z grupy, w której rywalizuje kaliska drużyna, nie awansuje do drugiej ligi, to wówczas utrzyma się tylko siedem czołowych ekip). Dlatego niesamowicie istotne jest, by w ośmiu nadchodzących potyczkach „trójkolorowi” powiększyli punktową zdobycz tak mocno, jak tylko się da. Kolejny trudny wyjazd czeka ich w najbliższą sobotę, kiedy to we Wronkach zmierzą się z rezerwami Lecha Poznań. To aktualny wicelider, a przecież na takie zespoły KKS opracował już patent. W międzyczasie, w środę, zagra pucharowo w Ostrowie Wlkp. w derbowym pojedynku z Ostrovią.
Michał Sobczak, fot. i wideo: Norbert Gałązka
***
Pelikan Niechanowo – KKS Kalisz 1:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Marcin Trojanowski 21. min, 1:1 Marcin Lis 81. min, 1:2 Marcin Lis 86. min.
Żółte kartki: Ciach, Trojanowski, Bzdęga, Wolkiewicz (Pelikan) oraz Tomaszewski, Ciesielski, Balogun (KKS). Sędziowali: Łukasz Uciński oraz Rafał Liana i Daniel Mateusiak (Bydgoszcz). Widzów: 500.
Pelikan: Łagodziński – Oczkowski, Steinke, Ciach, Ciarkowski – Trojanowski (71. Buszta), Figaszewski, Bzdęga (75. Przybyszewski), Roszak, Lenkiewicz (58. Wolkiewicz) – Zagdański (66. Radomski).
KKS: Żółtek – Tomaszewski, Arian, Gawlik, Grabowski – Ciesielski (89. Chojnacki), Lis (90. Budrowski), Kostow, Grzesiek (68. Stojczew), Balogun – Trzepacz (54. Balcerzak).
Reklama
Reklama
Precyzja Stojczewa, instynkt Lisa. KKS pokonał wicelidera! WIDEO
Piorunujący finisz dał KKS-owi kolejne bardzo ważne zwycięstwo na boiskach trzeciej ligi. Tym razem podopieczni Sławomira Suchomskiego pokonali na wyjeździe Pelikana Niechanowo 2:1. To drugi wicelider, którego „trójkolorowi” ograli w tej rundzie.
- 18.04.2016 16:58
Napisz komentarz
Komentarze