Wycięte i pocięte pale topoli dość długo czekały na zagospodarowanie, bo samą Swędrnię konserwowano dwa lata temu. Niepozorna rzeka po mocniejszych deszczach może jednak wylewać. Ewa Witczak, która wyszła z pomysłem zagospodarowania drewna, obawiała się, że pale mogą w takiej sytuacji spłynąć do rzeki i zablokować jej koryto, a w efekcie spowodować podtopienia na osiedlu Rajsków. - W związku z tym podjęłam się przeprowadzenia sprawy przez urzędy i zaproponowałam w swojej interpelacji złożonej w grudniu 2013, aby drewno pozostałe po konserwacji rzeki Swędrni przekazać osobom znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej, które nie zawsze z własnych przyczyn mają problem finansowy – mówi radna Ewa Witczak (na zdj.).
Interpelacja uruchomiła ciąg wymiany dokumentów między instytucjami. Ostatecznie Marszałek Województwa Wielkopolskiego, który nadzoruje kaliski węzeł wodny, zgodził się na przekazanie drewna na rzecz nie tyle konkretnych osób, ile organizacji pożytku publicznego, które ten wyjątkowy dar mogą przekazać swoim podopiecznym. Wybór padł na fundację Bread of Life. Tomasz Jeżyk z fundacji podkreśla jednak, że drewnem podzieli się też z innymi placówkami. - Pierwszy transport już odebraliśmy w zeszłą sobotę, a drewno z trzech samochodów rozdaliśmy już trzem rodzinom. Dzwoniłem też do schroniska im. św. brata Alberta, bo tym drewnem chcemy się podzielić. Nie chcemy go gromadzić dla siebie, chcemy się podzielić właśnie z tym schroniskiem, z PCK i Caritasem, ale przede wszystkim z osobami, których dochód społeczny jest bardzo niski – podkreśla Tomasz Jeżyk.
W czwartek kolejne pale na mniejsze kawałki rąbać będą pilarze z firmy Piotra Gulczyńskiego, który w samą akcję także zaangażował się charytatywnie. - Mój wkład jest tutaj najskromniejszy, nasi pilarze potną to drewno, przygotują je dla potrzebujących, największe zasługi trzeba przypisać pani Ewie Witczak, radnej Rady Miejskiej Kalisza, która włożyła dużo trudu w to przedsięwzięcie – mówi.
Wartość tej nietypowej, a bardzo potrzebnej darowizny to około 48 tysięcy złotych.
Mirka Zybura, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze