Sezon zakończony. Miód zebrany. W pasiekach zaczynają się przygotowania do zasłużonego spoczynku. Jednak zanim pszczoły zasną wymienią królowe. Rojenie trwa. Dla pszczelarza to sporo pracy, dla postronnego widza niezwykłe widowisko. - Kiedyś królowa żyła nawet trzy lata. Teraz zaledwie dwa, a bardzo często rok – mówi Marian Wojtasik, który pszczelarstwem zajął się z wdzięczności dla pszczół. Od dziecka choruje na serce. Kiedy miał 13 lat lekarz zalecił mu regularne jedzenie miodu i jak mówi dzięki temu żyje, dlatego od lat obok domu ma ule. – Przyczyn tak częstych wymian matek jest kilka. Najczęstsza to leki przeciwko warrozie, które osłabiają całą rodzinę, na czele z matką.
Odymianie stosuje się już po zbiorze miodu. W zależności od tego, ile razy będzie zastosowane, tak wpłynie na całą rodzinę. Według badań, w czasie jednego zabiegu ginie ok. 30 dekagramów na kilogram owadów. Także królowa, pod wpływem leków staje się słaba, składa coraz mniej jaj i wydziela mniej feromonów, które potrzebne są do utrzymania pszczół w gotowości do pracy. Dlatego w ulu zapada decyzja o wymianie matki. To tak zwana cicha wymiana. Robotnice, które zauważają, że najważniejsza pszczoła w ulu słabnie, zaczynają budować nowy matecznik. Tam powstaje nowa, silna królowa. - Rój opuszcza wtedy ul w ślad za nowo wybraną matką. Nieuwaga i niedopilnowanie pasieki może kosztować pszczelarza utratę rodziny – dodaje Marian Wojtasik, który ma 7 pszczelich rodzin, a każda, w najaktywniejszym momencie sezonu, liczy ok. 50 tysięcy osobników. - Dlatego hodowcy pszczół całymi dniami przesiadują w pasiekach, pilnując swego dobytku - kwituje.
Kiedy rój przebywa poza ulem, np. na jednym z okolicznych drzew, stara królowa jest niszczona. Później pszczoły, pod okiem swojego opiekuna pszczelarza, mogą wrócić do domu. I zacząć przygotowania do zimowania i kolejnego sezonu. Właśnie od tych zabiegów – połączonych sił owadów i pszczelarza - zależy, w jakiej kondycji rodzina przetrwa do wiosny. Ta, która już za nami, według pszczelarzy wypadła całkiem nieźle. Marian Wojtasik ze stacjonarnej i niewielkiej pasieki, zebrał ponad 200 litrów miodu.
AW, zdjęcia Tomasz Wojtasik
Napisz komentarz
Komentarze