U świętego Rocha zjawia się cała menażeria. Trudno wyliczyć ile. Paradę przed kościołem rozpoczynają konie. Na nich jeźdźcy, ale też konie zaprzęgnięte są do bryczek. Duże i znacznie mniejsze koniki polskie czy kuce.
Za nimi kroczą zwierzęta gospodarcze, chociaż tych z roku na rok ubywa. Jednak są tacy, którzy nie wyobrażają sobie 16 sierpnia bez udziału w święceniu. Tak jest z panem Ireneuszem, który sam już gospodarstwa nie ma, ale na święcenie przybył. Jak kiedyś jego dziadek i ojciec. Dziś przyprowadził jedno ze zwierząt krewnego, który ze względu na chorobę nie mógł zrobić tego osobiście. - W Mikstacie jest taka tradycja, że w czasie odpustu św. Rocha święcimy zwierzęta i wierzymy w to, że dzięki tym święceniom chronimy je od wszelkich chorób – tłumaczy mężczyzna. - Prawdopodobnie jesteśmy jedyni w Polsce i z tego też znani w kraju. Staramy się podtrzymać tradycje naszych ojców. Moi rodzice mieli kiedyś gospodarstwo, stąd sentyment dla tych zwierząt i sierpniowego ich błogosławieństwa. Jako dziecko przychodziłem tu z dziadkiem, później z ojcem. Teraz zabieram wnuka.
Ten przyszedł z chomikiem Pitem. – Pit czasem gryzie do krwi, dlatego trzeba uważać w czasie zabawy, ale i tak jest najukochańszym moim zwierzątkiem – dodaje maluch.
Inni przybywają z przedstawicielami każdego z gatunków, które znajdują się w domowym obejściu. Tak, by choroby omijały wszystkie zwierzaki. - Mamy kury, króliki i kota – mówi jeden z uczestników odpustu. - Mamy wszystko to, co mamy w domu.
Od dawna największa ilość zwierząt święconych w dniu św. Rocha, to domowe pupile. Psy, koty, króliki, żółwie czy chomiki. Jedne w Mikstacie bywają regularnie, inne dziś zostały poświęcone pierwszy raz. Wiara w moc św. Rocha w Mikstacie trwa od wieków. Kościół poświęcony świętemu, na niewielkim wzniesieniu stanął w XVIII wieku. Z kultem opiekuna zwierząt domowych, aptekarzy, leśników, ale też świętego chroniącego przed zarazą związana jest legenda z czasów, kiedy w okolicy żniwo zbierały różnego rodzaju epidemie, przypomina wywodzący się z Mikstatu ks. Jerzy Rasiak. - Jadącemu do lekarza z chorą żoną wieśniakowi miał się ukazać św. Roch, który nakazał się modlić za jego wstawiennictwem. Małżeństwo tak zrobiło i kobieta odzyskała zdrowie. Inna wersja głosi, że w czasie zarazy mieszkańcy Mikstatu trwali w modlitwie i wtedy nad wzgórzem ukazała im się postać mężczyzny, który wykonał nad miastem znak krzyża. Od tego momentu choroby miały ustać. Z wdzięczności pobudowano kościół a tradycja święcenia zwierząt, by także one zostały ustrzeżone przed zarazami, kultywowana jest do dziś - opowiada ks. Jerzy Rasiak.
Tradycja jedyna i nigdzie indziej niespotykana. Dlatego przyciągająca tłumy. Także obserwatorów z różnych zakątków regionu. Paradę zwierząt, które otrzymują błogosławieństwo zamykają zawsze gołębie. Ptaki, po poświęceniu, na znak pokoju wypuszczane są z klatek.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze