- Jesteśmy za deptakiem – zapewnia Barbara Bartolik, przedstawicielka kupców, których sklepy zlokalizowane są przy ulicach Śródmiejskiej i Złotej. Obie arterie, prowadzące do Głównego Rynku, zostały zamknięte dla ruchu kołowego 3 czerwca tego roku. Miały stać się miejskim spacerownikiem, na którym będzie tłoczno i gwarno. Miejscem, gdzie będzie się dużo dziać. Według kupców deptak sprawił, że ich obroty spadło o nawet 30%, a mieszkańców na tych ulicach jest mniej niż było. - Ja pytam moje klientki, dlaczego nie przychodzą lub przychodzą rzadziej – mówi Marzena Walas, która przy ul. Śródmiejskiej prowadzi sklep odzieżowy. - Wniosek nasuwa się sam. Po prostu nie ma dojazdu. Nie ma parkingu. Obroty spadają, mnóstwo sklepów się zamyka. I co tutaj zwiedzać? Proszę zobaczyć! Frekwencja na ulicy mówi sama za siebie. Jest pusto, jeśli ktoś siedzi na ławce to najczęściej ma sklep przy tej ulicy i wyszedł na zewnątrz wypatrywać klientów. Myślę, że nie tędy droga, żeby zamykać przed mieszkańcami centrum miasta.
Prezydent odpowiedział im mailem
Przedsiębiorcy uważają, że zamknięcie ulic powinno być ostatnim elementem szerszych działań. Najpierw trzeba zorganizować miejsca parkingowe na tyle blisko, by coraz wygodniejsi kaliszanie mogli szybko dostać się na deptak, później wyremontować sama ulice i otaczające je kamienice. Postawić roślinność – kolorową i zachęcającą do spacerów, a nie szare donice, a w nich drzewa z pojedynczymi liśćmi. Dlatego kupcy w lipcu spotkali się z prezydentem. Chcieli dowiedzieć się, jakie ten ma plany.
Kupcy są zawiedzeni nie tyko deptakiem, ale też postawą prezydenta Grzegorza Sapińskiego. O przyszłość deptaka dopytuje także radny Eskan Darwich
– Mieliśmy wrażenie, że potraktowano nas poważnie, ale chyba jest inaczej. Przyszła odpowiedź mailem, bez podpisu, bez pieczątki – dodaje Barbara Bartolik. - Ani Miasto, ani prezydent miasta nie mają pomysłu na ten deptak, a może można tutaj stworzyć naprawdę coś fajnego. Tak, by przyciągnąć mieszkańców i turystów, o których miasto ciągle mówi. Niestety na ten dzień nie ma żadnego pomysłu. A szkoda, bo tu jest potencjał i ten potencjał w tym momencie jest marnowany i myślę, że przez najbliższe dwa lata tutaj nie będzie nic zrobione.
Ratusz o podziemnych parkingach
Pytania, które padły na lipcowym spotkaniu, także w formie interpelacji, zadał prezydentowi radny Eskan Derwich. W imieniu kupców chciał wiedzieć, czy w centrum powstaną wyczekiwane parkingi i czy w okresie jesienno – zimowym ruch samochodowy wróci do centrum. - Każda jedna odpowiedź jest na zasadzie „zastanawiamy się”, „zobaczymy, jak będzie”, „wszystko jest w rozważaniu”. Nie ma żadnej konkretnej odpowiedzi, dlatego myślę, że pan prezydent Sapiński nie ma pomysłu na Kalisz – uważa radny.
Magistrat w odpowiedzi informuje m.in. o planach budowy podziemnych parkingów. Kiedy? Nie wiadomo. W odpowiedzi prezydenta czytamy:
„Rozważane są dwie lokalizacje parkingu:
‒ w ul. Nowy Rynek – utworzenie wielopoziomowego parkingu podziemnego w miejscu istniejącego targowiska. Wymaga to jednak uprzedniego przeniesienia targowiska w inne miejsce (np. teren po KLA przy ul. Majkowskiej). Niezbędne jest zabezpieczenie na ten cel olbrzymich środków w budżecie miasta bądź też realizację w formule PPP.
‒ pod plantami miejskimi (pomiędzy ul. Wodną a ul. Złotą) ‒ utworzenie wielopoziomowego parkingu podziemnego. Niezbędne jest zabezpieczenie na ten cel olbrzymich środków w budżecie miasta bądź też realizację w formule PPP.
Realizacja tych zadań nie jest możliwa jednak w krótkim czasie”.
Będą zamykać kolejne ulice?
W tym samym piśmie Ratusz informuje, że w tym momencie nie ma zgody na przywrócenie ruchu kołowego na Śródmiejskiej i Złotej w okresie jesienno-zimowym i że opracowywany jest plan zamknięcia dla samochodów kolejnych ulic w centrum. Według zainteresowanych tematem odpowiedzi są lakoniczne, a wszystko dzieje się za ich plecami. Ich propozycje są pomijane, stwierdza Barbara Bartolik. - Działają w oderwaniu od naszych potrzeb, a wydaje mi się, że my jako kupcy, przedsiębiorcy jesteśmy zdolni do współpracy i aranżacji przedsięwzięć w tym miejscu. Nam zależy na tym, żeby tu przyciągnąć ludzi, żebyśmy zarabiali pieniądze i mogli pracować i mieli za co żyć. Tym bardziej, że galerie potrafią robić takie venty, dlaczego nie dogadać się ze sklepikarzami i działać podobnie? My jesteśmy otwarci - podkreśla.
Nie wystarczyło zamknąć ulic dla samochodów, bo Miasto nie ma pomysłu na przyciągnięcie ludzi. Deptak świeci pustkami, podobnie jak sklepy.
Jak na tę otwartość i pomysły zareaguje Miasto? Czy deptak zyska nowy wygląd, który zadowoli prowadzących przy nim biznesy, a przy okazji okaże się ciekawy dla kaliszan?
Agnieszka Walczak, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze