Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Bili kobietę młotkiem, grozili maczetą i odcięciem palców. Ruszył proces ZDJĘCIA

Okładali ją młotkiem, po nogach, przykładali maczetę do gardła, uderzali jej głową o ścianę i grozili zabiciem dziecka. W czwartek przed kaliskim sądem stanęli sprawcy brutalnej napaści na 27-letnią mieszkankę Liskowa. Główny oskarżony to mieszkaniec Kalisza.
Bili kobietę młotkiem, grozili maczetą i odcięciem palców. Ruszył proces ZDJĘCIA

Główny oskarżony, kaliszanin Michał P.

„Mówili, że mojemu bratu przestrzelą kolana”

9 grudnia ubiegłego roku. Justyna Z., mieszkanka Liskowa, usłyszała pukanie do drzwi i głos 24-letniego Michała P. Kaliszanin, którego kobieta poznała dzięki byłemu partnerowi, twierdził, że przyjechał po ładowarkę, którą zostawił w mieszkaniu 27-latki, gdy pocieszał ją po rozstaniu z chłopakiem. Mówił też, że jest sam. Po otwarciu drzwi wtargnął do jej mieszkania wspólnie z Krystianem P.

Mężczyźni rzucili liskowiankę na podłogę, przeciągnęli ją do pokoju i zażądali 10 tysięcy złotych. Kiedy kobieta odmówiła zaczęli domagać się kluczy do sklepu, który w Liskowie prowadzi jej matka.  – Krystian P., którego nie znam, zaczął grozić, że wywiezie mnie do Rosji, że będę tam  pracować jako prostytutka – zeznawała w czwartek przed sądem Justyna Z. – Mówili, że mojemu bratu przestrzelą kolana, że mam oddać te klucze. Zawlekli mnie po podłodze do pokoju. Tam mnie trzymali za ręce, P. zaczął mnie młotkiem bić po kolanie.  Grozili odcinaniem palców. Wystraszyłam się i te klucze oddałam,  bo w drugim pokoju spał mój syn – mówiła kobieta, której były konkubent odsiadywał wyrok z głównym podejrzanym i pomysłodawcą napadu, Michałem P. 

Na ławie oskarżonych zasiadają też: wspólnik kaliszanina Krystian P. i ich kolega, który był kierowcą obu mężczyzn w dniu napadu

Napadli, przebywając na „warunkowym”

Kobieta klucze dała, chociaż wiedziała, że nie pasują do nowej kłódki, która została zamontowana w drzwiach sklepu. Mężczyźni wyszli z jej mieszkania, przy okazji zabierając telefony, tablet i telewizor. Kiedy zniknęli z pola widzenia Justyna Z. powiadomiła o zajściu policję. Pojechała też do szpitala. Obdukcja wykazała, że oprócz siniaków i otarć, ma złamane dwa żebra.

Kilka godzin później sprawcy napadu zostali zatrzymani. Wszyscy są znani policji m.in. za kradzieże, rozboje i paserstwo, a napadu dokonali w trakcie zwolnień warunkowych. Tym razem odpowiadają za poważniejsze przestępstwa. - Weszli siłą do mieszkania pokrzywdzonej, gdzie grożąc jej natychmiastowym użyciem przemocy i posługując się niebezpiecznymi przedmiotami w postaci maczety i młotka, zażądali od niej wydania pieniędzy w postaci 10 tysięcy złotych – czytał przed sądem prokurator Michał Urbaniak - Jednakże zamierzonego celu nie osiągnęli z powodu niezastosowania się przez pokrzywdzoną do wyżej wymienionego żądania. Następnie użyli wobec niej przemocy w postaci pchnięcia na łóżko, trzymania za ręce, uderzenia głową o ścianę, uderzania młotkiem po nogach i przyłożenia maczety do gardła, przy jednoczesnym grożeniu słownym popełnieniem na jej szkodę i jej dziecka przestępstwa pozbawienia życia, uszkodzenia ciała poprzez obcięcie palców i zmuszania do prostytucji.

W czwartek przed sądem główny oskarżony nagle zmienił zeznania. Nie przyznaje się do napadu

„Czy wyglądam na kogoś, kto obcina ludziom palce?”

Główny oskarżony to 24-letni kaliszanin Michał P. Przed sądem nie chciał zeznawać. Jego wcześniejsze relacje odczytał przewodniczący składu sędziowskiego.

Poszkodowana i jej oprawca znali się dzięki byłemu partnerowi kobiety. Według oskarżonego kobieta pożyczyła od niego pieniądze, które chciał odzyskać. Dodatkowo uzależniony od narkotyków i alkoholu Michał P. liczył, że w jej mieszkaniu znajdzie używki. Twierdzi, że kobieta handlowała narkotykami. - Mam zawsze  maczetę lub pałkę do obrony. I podczas wizyty u Justyny ta maczeta mi się wysunęła zza kurtki i wypadła – zeznawał w trakcie śledztwa kaliszanin. – Zaprzeczam, żebym stosował wobec Justyny przemoc lub groźby. Być może powiedziałem jej coś w nerwach, ale chyba nie wyglądam na kogoś, kto obcina ludziom palce.

Prokurator podkreślał brutalność sprawców

Oskarżony 24-latek stanął też w obronie swojego wspólnika. Zaprzeczył, jakoby Krystian P. stosował przemoc wobec kobiety. - W każdym bądź razie ja tego nie widziałem – stwierdził podczas przesłuchania. - Ja w momencie zdarzenia byłem pod wpływem amfetaminy, nie pamiętam, co się działo po wyjściu od Justyny. Po narkotyku nie pamiętam, co się dzieje.  W czasie kiedy byliśmy u Justyny to ona była ewidentnie naćpana. Ja wiem, że ona codziennie zażywa narkotyki i pije alkohol.

Zmienił zeznania

W czwartek, już przed sądem, Michał P. stwierdził, że w ogóle nie było z nim drugiego podejrzanego, czyli 24-letniego Krystiana P., który miał mu pomagać bić i zastraszać kobietę. Nie przyznał się też do napadu na nią. Twierdził, że był to napad rabunkowy, a do przyznania się do winy zmusiła go policja.

Wspólnie z tą dwójką przed sądem stanął też Piotr M., który jako jedyny odpowiada z wolnej stopy. Mężczyzna, jak ustalili śledczy, był niewtajemniczonym w zamiary kolegów. Zawiózł ich na miejsce napadu. Mężczyźni usłyszeli ponadto kilka innych zarzutów, m.in. włamań do samochodów.

AW, zdjęcia autor 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 15°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1028 hPa
Wiatr: 19 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama