- Nie wiemy, jak mamy Wam dziękować! Pamiętamy, jak kilka tygodni temu nie mieliśmy pojęcia, czy w tak krótkim czasie uda się uzbierać kosmiczną kwotę... Wy pokazaliście, że NIEMOŻLIWE NIE ISTNIEJE!! – piszą rodzice Michalinki. Dzięki portalowi sie pomaga.pl udało się uzbierać 232 tysiące złotych.
Już w ten czwartek, 17 listopada Aleksandra Binek musi być w klinice w Munster. To tu na początku grudnia na świat przyjdzie Michalinka. I natychmiast po swoim pierwszym oddechu zostanie zabrana na blok operacyjny. Dziewczynka ma HLHS. - hipoplazję (niedorozwój) lewej strony serca wraz z hipoplazją aorty. - Misia ma tylko pół serca na całe życie. Wiedzieliśmy, czym jest HLHS… Cała nasza okolica żyła historią Wojtusia, chłopca, który cierpiał na taką samą chorobę. Jego chore, dzielne serduszko nie wytrzymało walki, zmarł, mając zaledwie 2,5 miesiąca. Skontaktowaliśmy się z jego rodzicami, wspaniałymi ludźmi, którzy pokierowali nas do najlepszych specjalistów, dodali siły w walce. Ich pomoc jest dla nas nieoceniona – mówi Aleksandra.
Państwo Binków pokierowano do prof. Malca, wybitnego dziecięcego kardiochirurga, operującego dzieci z najbardziej skomplikowanymi wadami serca w Klinice Uniwersyteckiej w Munster. - Profesor wylał na nas kubeł zimnej wody – powiedział, że serce Misi będzie wymagało trzyetapowej operacji, żeby dalej biło. Lewa komora jest tak mała, że gdy Misia będzie rosnąć, jej serduszko może tego nie wytrzymać. Najlepszą opcją dla naszej córeczki, pozwalająca na jej dalsze życie, będzie operacja już w pierwszych godzinach życia i zrobienie serca jednokomorowego. Takie dzieci różnią się od dzieci zdrowych jedynie tym, że szybciej się męczą… Widzieliśmy ich zdjęcia, ich roześmiane buzie, gdy chodzą, biegają, idą do szkoły, przytulają się do rodziców… Nasza Michalinka może być wśród nich! – mówi Aleksandra Binek.
AG, fot. sie pomaga.pl, Serduszko Michalinki
Napisz komentarz
Komentarze