Reklama

Niebezpiecznie na kaliskim SORze. 4 poszkodowanych ratowników

Niecodzienna sytuacja w kaliskim szpitalu. Siedmiu ratowników medycznych próbowało uspokoić starszego pacjenta, który nagle stał się agresywny podczas badań na SORze. Czterech z nich doznało obrażeń.

AF
02.04.2025 16:04

Niebezpiecznie na kaliskim SORze. 4 poszkodowanych ratowników

Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. Ludwika Perzyny w Kaliszu. Pacjent, który miał ponad 70 lat, w godzinach południowych został przywieziony na SOR. W pewnym momencie podczas badań mężczyzna stał się agresywny wobec personelu. To zachowanie zmusiło aż siedmiu ratowników do podjęcia interwencji.

– Siedmiu ratowników próbował go uspokoić. Natomiast czterech z nich doznało obrażeń w postaci zadrapań i siniaków. Ta napaść nie miała charakteru chuligańsko-kryminalnego, lecz wynikała bezpośrednio ze stanu zdrowia pacjenta – mówi Paweł Gawroński, rzecznik kaliskiego szpitala

Po incydencie mężczyzna został przewieziony do innej placówki. Szpital nie udziela informacji, gdzie trafił 70-latek. Poszkodowani ratownicy zamierzają złożyć zawiadomienie na policję o naruszeniu nietykalności cielesnej. W dniu, kiedy doszło do zdarzenia, nie przerwali pracy. W związku z napaścią żaden z nich nie przebywa również na zwolnieniu lekarskim.

KLIKNIJ I PRZECZYTAJ TAKŻE:

Data dodania: 02.04.2025 16:04

Wyświetleń: 15061

Podziel się

Oceń

Napisz komentarz

Treść komentarza

Podpis

★1. Przesłanie komentarza do artykułu jest jednoznaczne z akceptacją niniejszego Regulaminu. 2. Każdy może nieodpłatnie dodać komentarz 3. Autor komentarza oświadcza, że nie będzie publikował treści naruszających przepisy prawa polskiego, dobrych obyczajów, godzących w dobre imię innych osób 4. Administrator będzie usuwał komentarze naruszające przepisy prawa polskiego oraz dobre obyczaje

Komentarze

Trollowisko 02.04.2025 20:39

Jak znam życie to będzie wina pacjenta, a zawinił ktoś inny. Z życia wzięte. Sor w jakimś mieście. Pacjent przyjechał w godzinach porannych (coś koło 7) podejrzenie udaru (albo stan przedzawałowy). Czekał godzinę na lekarza, potem inne badania i pobranie krwi. Po tym ciągle na tych plastikach. Mijały godziny i ciągle siedział. W końcu do pielęgniarek, do rejestracji, ale wszędzie się odbijał. Jak zrobił hałas i wpadł do lekarza po godzinie 17, to dowiedział się że jego badania "gdzieś zginęły". I biegiem kolejne pobranie. O 19 wylądował na oddziale...