Bożena Budzik ma 60 lat. Burmistrzem jest od 24 lat.
Problemy w relacjach pracodawca – pracownik miały występować już od jakiegoś czasu. Bożena Budzik, podejrzewając swoich ludzi o romanse w urzędzie, miała żądać od nich, by nie zamykali drzwi do gabinetów. Chciała rzekomo „mieć ich na oku”.
Apogeum nastąpiło 25 października br. Jak wynika z protokołu, który pracownice urzędu sporządziły po spotkaniu z Bożeną Budzik, a dziś udostepniły mediom wynika, że zaraz po zakończeniu pracy burmistrz poleciła im zostać, natomiast panów zwolniła do domu. Jedynym tematem miały być romanse w urzędzie i jednostkach oświatowych. Miała zacząć od słów: „Nikt nie ma prawa zaglądać nam do łóżka i seks to jej sprawa”, jednak jako burmistrz otrzymuje rozpaczliwe anonimy z prośbą o pomoc i musi reagować. W listach miały znajdować się nazwiska osób, które mają romanse.
Jak czytamy w protokole: „Padły słowa, że jeżeli mąż nie prawi kobiecie komplementów, to „albo jesteś beznadziejna, albo nie daj mu dwa dni obiadu to może się otrząśnie, a jak nie to nim trzeba potrząsnąć” . Mężczyźni jako samce mają taką naturę, ale kobiety w urzędzie nie mają do siebie szacunku”.
Bożena Budzik miała mówić pracownikom, że w urzędzie próbowała ratować małżeństwa, „przez niektóre dostała nawet pęcherzy”, ale i tak nie uratowała. „Samce mają taką naturę – miała mówić – czarują kobiety, mogą mieć jedną, drugą, trzecią, piątą. Jednym mówią komplementy np. że ładnie napisała pismo, że za dwa dni napisała następne. Inne zmieniają kolor włosów, inne kupują nowe okulary, jeszcze inne cukierki, malują się pomadką”. Według pracownik burmistrz powiedziała wyraźnie, że przyłapanego na romansie mężczyzny nie zwolni, będzie patrzeć krzywym okiem, ale zwolniona za romans zostanie kobieta.
Według pracowników burmistrz twierdzi, że urzędnicy głuchym telefonem dają sobie znać, że jedna osoba myśli o drugiej. Miała podkreślać, że:
„Samiec to samiec, ale kobieta będzie przeze mnie gnębiona, to kobieta będzie zwolniona”
„Już były takie przypadki w urzędzie, że kobiety się nie szanowały i prace straciły, że były z tego nawet dzieci… Jak się komuś nie podoba atmosfera pracy w urzędzie, można się zwolnić, czekam na wypowiedzenie jutro”
Pracownice zasłaniają się dziećmi, szkołą, lasem”
„Mężczyzna odpowiada, że był z żoną na rowerach, był w galerii na obiedzie czy zakupach, albo też z żoną na grzybach i w ten sposób mydli jej oczy”
„Kobiety w urzędzie się nie szanują”
Burmistrz miała też proponować wprowadzenie przysięgi dla nowych pracowników, że nie będą mieli romansu. Zapowiedziała, że ma w urzędzie kamery, a sam urząd porównała do domu publicznego.
Zaproponowała pracownikom, że jeżeli mają problemy i nie wiedzą, jak mają wyglądać stosunki damsko – męskie, to sprowadzi psychologa lub socjologa.
Pod cytowanym protokołem podpisało się 28 osób. „Z narady wyszłyśmy zdenerwowane, zastraszone, upokorzone, poniżone. Wiele osób funkcjonuje na tabletkach uspokajających i przeciwbólowych” – napisały urzędniczki.
Wkroczyła Państwowa Inspekcja Pracy
Do Państwowej Inspekcji Pracy w Ostrowie Wielkopolskim trafiła skarga na zachowanie burmistrz. Pod dokumentem podpisało się aż 48 pracowników zatrudnionych w Urzędzie Gminy i Miasta Nowe Skalmierzyce, w tym zastępca burmistrza pełniący jednocześnie funkcję sekretarza, skarbnik, zastępca skarbnika, 5 kierowników referatów oraz pozostali pracownicy. Zażądali kontroli, zarzucając przełożonej znęcanie psychiczne, mobbing i dyskryminację płci.
Pod tym dokumentem podpisało się 48 osób
Ten i kilka innych dokumentów, w których opisują zachowanie Bożeny Budzik, zdecydowali się przekazać portalowi faktykaliskie.pl, bo jak piszą: „Wobec pojawiających się nieprawdziwych informacji jakoby nasze działania były podyktowane próbą przejęcia władzy i usunięcia Pani Burmistrz ze stanowiska oświadczamy, że kieruje nami wyłącznie walka o naszą godność. Nie przyświeca nam żaden cel polityczny. Chcemy jedynie ujawnienia prawdy dotyczącej funkcjonowania urzędu”.
Ponadto informują, że w celu ochrony swoich praw i interesów w urzędzie zostały utworzone związki zawodowe. „Deklaracje członkowskie podpisało 43 pracowników. Niech te liczby zaświadczą o skali zjawiska i desperacji, w jakiej się znaleźliśmy” – piszą w mailu do naszej redakcji.
Bożena Budzik nie chce odnosić się do zarzutów. - Wszystkie te informacje są krzywdzące i nieprawdziwe. Do czasu rozstrzygnięcia sprawy nie będę ich komentować - mówi portalowi faktykaliskie.pl. Tymczasem w urzędzie trwa kontrola PIP. - Bada relacje pomiędzy pracodawcą a pracownikami. Ta kontrola polega na przesłuchiwaniu do protokołu wszystkich pracowników – mówi portalowi faktykaliskie.pl Zdzisław Mielczarek, zastępca burmistrza. - Wcześniej była przeprowadzona anonimowa ankieta i po zakończeniu tej kontroli jakieś wnioski z tej kontroli będą. Właśnie po to jest ta kontrola i aby oczyścić atmosferę, sytuację, która się tutaj wydarzyła i z takimi nadziejami czekamy na wyniki tej kontroli. Natomiast, co do zdarzeń pani burmistrz przeprosiła pracowników tutaj za w ocenie pracowników niewłaściwe słowa i tyle na ten temat na chwilę obecną - dodał. Czy to oznacza, że burmistrz stwierdziła, iż jednak przekroczyła granicę w stosunkach pracodawca - pracownik? - Jedno słowo przeprosin więcej jest lepsze niż gdyby takie słowo nie padło, tyle komentarza z mojej strony – odpowiada Zdzisław Mielczarek.
Kontrola PIP powinna się zakończyć w połowie grudnia br. Pracownicy wynajęli radcę prawnego który ma reprezentować ich w kontaktach z panią burmistrz.
MIK, AW, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze