Historia rodziny Vogtów – piekarzy zaczyna się w XIX wieku. Wtedy to Kasper Vogt założył w Pleszewie pierwszą piekarnię, która przekazywana jest z pokolenia na pokolenie kolejnym potomkom rodu. 6 pokoleń kontynuacji tradycji pozwoliło zebrać sporo pamiątek. Tych osobistych oraz związanych z działalnością zawodową rodziny Vogtów. - Mamy różnego rodzaju przedmioty, które służyły kiedyś do produkcji piekarsko-cukierniczej. W tych gablotach mamy znaczniki, foremki, gipsowe formy, znaczniki takie do dekoracji tortów, mamy wałki, rylce, mamy różnego rodzaju foremki, które służyły do marcepanu, do czekolady, do biszkoptów, do pierników – wymienia Tomasz Vogt.
W Muzeum Piekarnictwa można zobaczyć też serce każdej piekarni - stary piec piersiowy. By w takim wypiekać bochny chleba trzeba było mieć wiedzę i wyczucie. Opalany drewnem bez termometru szybko mógł spalić włożone do niego wyrobione ręcznie ciasto. Przez lata piekarze polegali bowiem przede wszystkim na sile własnych mięśni. - Wyrabiało się ręcznie ciasto, ręcznie się ważyło, ręcznie się formowało. Najważniejszy był piec. Piec był piersiowy i tam np. 2-kilogramowy chleb siedział nawet 1,5 godziny. Po chlebie piekło się bułki – dodaje piekarz.
Każdy maluch odwiedzający Muzeum Piekarnictwa może przez chwilę poczuć się jak piekarz. Dzieci otrzymują bułeczki i mogą je ukształtować w dowolny sposób. Później ciasto trafia do pieca i w czasie, kiedy się piecze zwiedzający mają możliwość poznania historii piekarnictwa, tradycji z nim związanych i przyjrzenia się pamiątkom zgromadzonym przez lata. - Mamy wiele dokumentów, które pokazują działalność naszej rodziny na rzecz środowiska piekarniczego. Jest pamiętnik Polskiego Związku Cukierników i Piekarzy z 1926 roku. W nim są spisane wszystkie zakłady w Wielkopolsce, m.in. jest Pleszew i okolice. Pracowało wtedy 35 piekarzy. Z rodzinnych dokumentów jest np. księga urodzin i spis receptur z lat 20., w których mamy kanon cukierniczy, ale są też receptury wojenne, które mówią, jak można cokolwiek zrobić oszczędzając składniki – przywołuje Tomasz Vogt.
Zwiedzanie muzeum trwa ok. 3 godzin.
Agnieszka Walczak, fot. autor, wideo Jerzy Ważny
Napisz komentarz
Komentarze