Posłowie Prawa i Sprawiedliwości przedstawili szczegółowo swoją wersję piątkowych wydarzeń w parlamencie. Ich zdaniem zachowanie posła PO Michała Szczerby, od której rozpoczął się kryzys, zasługiwało na to, by został on wykluczony z obrad. W związku z blokowaniem przez opozycję mównicy i fotela marszałka Sejmu postanowiono kontynuować posiedzenie w Sali Kolumnowej. O takim rozwiązaniu sms-owo zostali poinformowani wszyscy posłowie, taka informacja była wyświetlana również na ekranach w Sali Plenarnej. Posiedzenie w Sali Kolumnowej, zdaniem kancelarii Sejmu, było legalne: osiągnięto kworum i nie ma potrzeby powtarzać głosowania nad ustawą budżetową ani innych ustaw, które wówczas przyjęto, m.in. deubekizacyjnej. Główne dzrwi do Sali były szeroko otwarte, jednak posłowie opozycji nie pojawili się na głosowaniu - Przegłosowanie budżetu oznacza to, że ludzie będą mieć pieniądze, że państwo nie będzie sparaliżowane. Opozycji chodzi tylko i wyłącznie o przejęcie władzy. To już widać bardzo wyraźnie. My nie daliśmy się sprowokować. Nie tylko uchwaliliśmy budżet, nie tylko uchwaliliśmy potrzebne ustawy, ale też nie dopuściliśmy do aktów przemocy, do których opozycja prowadziła – mówi Joanna Lichocka, posłanka PiS.
Zdaniem Piotra Kalety opozycja nie jest zainteresowana merytoryczną pracą w Sejmie, a sianiem zamętu. - Ich po prostu absolutnie nic nie interesuje, oni chcą wywołać jakikolwiek skandal, tak by następowała eskalacja tego konfliktu – uważa poseł. Jan Mosiński dodał, że piątkowe wydarzenia były przygotowane przez przeciwników politycznych Prawa i Sprawiedliwości z pełnym rozmysłem. - Scenariusz był prosty: nie pozwolić przyjąć budżetu na tej 32. sesji, na kolejnej 33. Tak, aby prezydent w wyniku nieprzyjęcia budżetu miałby ewentualnie rozpisać nowe wybory. Taki zapewne był plan, który nie mógł się udać, bo przecież to, co przeprowadziliśmy, jest zgodne z literą prawa – przedstawiał poseł. Jan Mosiński zdradził również, że od weekendu on sam oraz inni parlamentarzyści PiS-u otrzymują smsy i maile z „niepokojącą treścią, mającą ich zastraszyć”. Tomasz Ławniczak ujawnił, że on otrzymał wiadomość, że „jutro w jego biurze poselskim zrobią z nim porządek”.
Jeśli chodzi o planowane zmiany w stosunku do pracy dziennikarzy w budynku Sejmu, parlamentarzyści PiS-u uważają, że w tym temacie robi się burzę w szklance wody. Jak wyjaśniają, chodzi o uporządkowanie, a nie ograniczanie zasad pracy przedstawicieli mediów. Te jak zaznaczają są wolne, a więcej szykan, ich zdaniem, dziennikarze doznawali za czasów rządów PO-PSL.
AG, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze