Na kwestię wizerunku osób publicznych towarzyszącemu różnym komunikatom społecznym, zwraca uwagę radny Radosław Kołaciński z PO. Konkretnie mowa o wizerunku tej jednej osoby: prezydenta Grzegorza Sapińskiego, bo zdaniem radnego, to on zdominował kampanie informacyjne w mieście. – Takie reklamy przedstawiają tylko Pana Sapińskiego, a nie inne osoby publiczne związane z miastem np. radnych Rady Miejskiej Kalisza, przedstawicieli organu uchwałodawczego, a więc w zasadzie ważniejszego niż prezydent (…) w gazetach czy na przystankach autobusowych było widać tylko Pana prezydenta. – pisze w swojej interpelacji radny Kołaciński.
Radny ma na myśli np. plakaty informujące o Budżecie Obywatelskim. To z nich prezydent uśmiechał się do kaliszan i dziękował za wysoką frekwencję. Prezydent wykupywał też artykuły sponsorowane w mediach m.in. w sprawie gospodarności Kalisza czy z zapowiedzią miejskich imprez. Dlatego radny Kołaciński pyta, czy inne osoby publiczne, radni i kluby również mogą korzystać z takich form reklamy z publicznych pieniędzy, co prezydent?
Prezydent odpowiada. – Nie korzystam z żadnych, jak Pan to ujął, „form reklamy zamawianych przez magistrat”. Jestem prezydentem Miasta Kalisza (…) Podkreślam, że jako prezydent zawsze reprezentuję wszystkich mieszkańców, w tym radnych, a także Pana. Jest to dla mnie bezsporne. – ucina dyskusję prezydent Sapiński. Radnemu pozostaje zrozumieć, że zazdrość o miejsce na plakacie powinien odłożyć na bok, a następnym razem gdy zobaczy uśmiechnięty wizerunek prezydenta Kalisza, to musi spróbować dojrzeć w nim również siebie… i 100 tys. mieszkańców.
W walce o miejsce na plakacie widać pewną prawidłowość. Dobre informacje każdy chętnie firmuje swoim wizerunkiem, przy złych nikt pokazać się nie chce. Widzieliście np. plakat prezydenta albo radnych z basenem Delfin w tle i hasłem „Kupiliśmy kota w worku”?
Przez dwa lata Miasto wydało 18 700 zł na kampanie z wykorzystaniem wizerunku prezydenta Grzegorza Sapińskiego.
MS, fot. kalisz.pl
Napisz komentarz
Komentarze