Żółtaczka pokarmowa albo choroba brudnych rąk, bo przenoszona jest przez chorego, który zapomina o podstawowych zasadach czystości. Wystarczy, że osoba, która ma w sobie wirusa nie umyje rąk po skorzystaniu z toalety, a tuż po zajmie się obróbką żywności. Tak najprawdopodobniej stało się w Ostrowie Wielkopolskim i Krotoszynie, gdzie na przełomie stycznia i lutego odnotowano pierwszy przypadek żółtaczki. W sumie chorych jest już 17 osób. Jedna, z najpoważniejszymi objawami, trafiła do Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, 16-letni chłopak na oddział zakaźny szpitala w Koninie, pozostali chorzy do Kalisza. Jak podkreśla Andrzej Biliński z Sanepidu w Ostrowie Wielkopolskim, wirus został tutaj przywleczony. - Spośród pacjentów, którzy zachorowali są osoby, które niestety miały bardzo czynny kontakt z żywnością. Jedna była zatrudniona przy produkcji, druga dystrybucji, a trzecia ze sklepu. Wszystkie te jednostki są objęte ścisłym nadzorem i wszystkie przeszły wywiad, w którym pytamy m.in., co przez okres jednego miesiąca jadły. Tutaj się pojawiają wspólne pokarmy, które pochodzą ze wspólnych źródeł. W tym momencie są 4 jednostki, które kontrolujemy, związane ze dystrybucją spożywczą, a na plan pierwszy wysuwa się jedna z sieci, która ma największe prawdopodobieństwo zakażeń, bo najwięcej osób podaje pokarmy z tej produkcji – mówi Andrzej Byliński, szef Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej w Ostrowie.
Jak można się zarazić? - Drogami zakażenia jest droga pokarmowa, droga zakażeń typu kałowo - doustnych, przede wszystkim to woda, która zakażona jest wirusem HAV, który wydalany jest przez osoby zakażone, i która nie została poddana odpowiednim zabiegom dezynfekcji. Mogą to być również produkty żywnościowe owoce, warzywa lub owoce morza, które zostały umyte zakażona wodą lub nie zostały poddane obróbce termicznej – wyjaśnia Anna Napierała z PSSE w Kaliszu.
Żółtaczka typu A w pierwszych dniach od zarażenia nie daje żadnych objawów. W przypadku dzieci do 5. roku życia symptomów zewnętrznych nie ma przez cały okres choroby. I wtedy wirus najłatwiej przenieść dalej. Taki stan trwa od 15 do 50 dni. Kiedy już zachorujemy nasza zakaźność spada, wyjaśnia Mirosław Gabrysiak, lekarz pierwszego kontaktu, który tłumaczy, jakie objawy powinny nas zaniepokoić. - Zażółcenie białkówek oczu, żółty odcień skóry, ciemniejszy mocz, odbarwiony stolec, bóle w nadbrzuszu, może być też gorączka, uczucie takie jak przy każdej infekcji wirusowej, czyli bóle mięśniowe, łamanie w kościach i stany podgorączkowe, aczkolwiek te nie są tak typowe jak te pierwsze - wyjaśnia.
W Kaliszu w ciągu ostatnich 10 lat Państwowa Stacja Sanitarno - Epidemiologiczna odnotowała tylko jeden przypadek zachorowania na żółtaczkę typu A. Każdy chory trafia na oddział zakaźny, tak by nie stanowić zagrożenia dla innych osób. - Na szczęście ta choroba nie powoduje ani przewlekłego zapalenia wątroby, ani marskości wątroby, ani raka wątroby. Najczęściej samoistnie znika, nie ma żadnego leczenia swoistego, jest tylko leczenie objawowe, a chorzy są bezwzględnie hospitalizowani – dodaje Anna Napierała. - Powikłania są rzadkie. Najgorzej jest w przypadku osób starszych, które są schorowane, wycieńczone i chorują już na choroby wątroby. Dlatego u nich ten przebieg może być dosyć ciężki, ale najczęściej po miesiącu samoistnie żółtaczka znika.
Zwiększona zachorowalność na WZW typu A niepokoi, ale w tym momencie nie ma jeszcze mowy o epidemii. Taką może ogłosić wojewoda po konsultacji z służbami sanitarnymi.
AW, fot. int.
Napisz komentarz
Komentarze