Najpierw dyżur w Pogotowiu Ratunkowym w Kaliszu. Po nim w jednym z sąsiednich miast, a nawet tych oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów lub prywatnych firmach świadczących usługi medyczne. To codzienność prawie setki ratowników medycznych zatrudnionych w kaliskim Pogotowiu Ratunkowym. – Zdecydowana większość pracuje w kilku miejscach – mówi Tomasz Ulatowski, reprezentujący tę grupę zawodową.
Zarobki to jeden z powodów tego protestu. Obecnie wynagrodzenie ratownika wynosi od 1600 do 2100 zł „na rękę”, chcą natomiast otrzymać 1600 złotych więcej i wyrównania ich pensji z pensjami pielęgniarek. Konstanty Radziwiłł, minister zdrowia, zapowiedział, że wzrost pensji będzie. Ratownicy od lipca mają dostawać o 400 złotych więcej. Kolejne tyle od przyszłego roku. Łącznie 800 złotych podwyżki. Takie obietnice nie satysfakcjonują tych, którzy pracują na pierwszej linii, ratując życie ofiar wypadków. Dlatego postanowili rozpocząć ogólnopolski protest. Na większości karetek pojawiły się czarne flagi. Zapowiedzi strajku minister skwitował stwierdzeniem, że na tym się skończy, a ratownicy przede wszystkim będą ratować życie.
Tomasz Ulatowski dodaje, że ratowanie życia to pierwsze i podstawowe zadanie pracy ratowników medycznych. Jednak przyszedł czas, by ratować także swoją egzystencje. Dlatego hasło protestu to „Czas walczyć o własne życie, jesteś z nami?”. Żądanie wzrostu wynagrodzenia jest najczęściej przytaczanym postulatem wysuwanym przez ratowników, ale ci chcą także zmian w samym systemie. – Przede wszystkim chcemy racjonalizacji ratownictwa. Chcemy być służbą cywilną i mieć takie same przywileje jak oni. Proszę sobie wyobrazić 65-letniego ratownika wbiegającego ze sprzętem ważącym 30 kilogramów na czwarte piętro. Chcemy pracować na etatach , a nie na umowach śmieciowych. Chcemy stworzenia wielkich jednostek, takich jak np. Państwowa Straż Pożarna czy policja, które nie będą przystępowały do przetargów. W naszym mniemaniu walka o ich wygrywanie niszczy ratownictwo. Nasza praca z założenia jest deficytowa. Przynoszenie zysku przez ratownictwo jest sprzeczne z ideą ratownictwa, na tym nie da się zarobić, chyba że kosztem pacjenta, a na to się nie zgadzamy i to też jest jedną z podstaw naszego protestu - dodaje.
Protest ruszył 24 maja. Wtedy na wielu karetkach pojawiły się czarne flagi, a na budynkach Pogotowia Ratunkowego transparenty. Kaliskie pojazdy w ten sposób zostaną oznakowane w najbliższych dniach. W naszym pogotowiu, które od 2013 roku jest w strukturach Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego przy ul. Poznańskiej, pracuje 98 osób.
AW, zdjęcia: jarocin112.pl, Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych
Napisz komentarz
Komentarze