W podróż po Afryce zabrał kaliszan Dominik Szmajda. Globtroter, wydawca, autor bloga o swoich wyprawach i zdobywca nagród za swoje publikacje opowiadał o tym, jak przygotować się do wyjazdu. I dlaczego czasami wyprawia się sam w różne zakątki świata. Mówił też o odkrytym przez patrona tego roku w Kaliszu, Stefana Szolc-Rogozińskiego, Kamerunie. – Prawdziwa afrykańska egzotyka mogła Szolc-Rogozińskiego pociągać. Kamerun jest klasycznym, prawdziwym krajem równikowej Afryki, ze wszystkimi zaletami. Jest tam las równikowy, są dzikie zwierzęta, jest fantastyczna kultura. Są Pigmeje. Z drugiej strony, jest to kraj stabilny politycznie, co jest ważne dla osób podróżujących teraz. Kongo jest nieco mniej stabilne, są kraje, gdzie kraje są wyzwaniem, nie ma żadnej infrastruktury. Kamerun nie jest zadeptany przez turystów, a jest atrakcyjny podróżniczo - przekonywał.
Dominik Szmajda dodał, że każdy kto chce podróżować na własną rękę - bez biur podróży i utartymi ścieżkami - powinien przed wyjazdem dokładnie sprawdzić, co oferuje kraj, do którego się wybiera. Tak pod względem samego transportu, jak i infrastruktury czy obyczajów. Im więcej Informacji, tym większa pewność, że na miejscu mniej nas zaskoczy, chociaż jak dodał podróżnik, egzotyczne wyprawy są pociągające dlatego, że jest w ich więcej niewiadomych niż pewników.
Festiwal Kuchni i Podróży to, obok dalekich i bliskich wędrówek, także jedzenie. Ten rok, poświęcony Stefanowi Szolc-Rogozińskiemu - odkrywcy Kamerunu rodem z Kalisza, miał przybliżyć wszystkie oblicza Afryki, także kulinarne. Do miasta zjechały popularne w ostatnich latach w całym kraju food trucki. I to one miały serwować dania z całego świata. Jednak szukający tych z właśnie afrykańskich z pewnością się zawiedli. Było coś na słodko: lody, koktajle i owoce w czekoladzie, na włosko, meksykańsko czy portugalsko, a przede wszystkim amerykańsko. Wielbiciele wszelkiej maści bułek z mięsem i dodatkami z pewnością się najedli. Nawet, co było miłym zaskoczeniem, był truck serwujący tylko kuchnie wegańską. Lubiący odkrywać nowe smaki – a takimi są mało popularne u nas afrykańskie – nie znaleźli nic. Mogli jedynie popatrzeć jak takie danie przygotowuje na scenie znany z telewizji kucharz Pascal Brodnicki. Spróbować mogli nieliczni. Nam autor książek i programów telewizyjnych opowiedział o afrykańskim menue.
Rozmowa z Pascalem Brodnickim
Agnieszka Walczak: Czym charakteryzuje się kuchnia afrykańska. Jakie smaki, składniki w niej dominują?
Pascal Brodnicki: Podstawą kuchni afrykańskiej jest to, co daje ziemia. Tam jest dużo manioku, kasawy, jedzą bardzo dużo owadów, warzyw strączkowych. To kuchnia prosta, a tym samy bogata w minerały, proteiny. Dziś będę przygotowywać coś na rodzaj gulaszu. Smaży się w garnku cebulę, czosnek. Jak się podsmaży to można dodać kurczaka lub inne mięso, a w Afryce to, co upolujesz. Wszystko się smaży i podlewa bulionem z masłem orzechowym, dodaje się wody i gotuje. Ja byłem w niewielu częściach Afryki, w Namibii, w Senegalu, w Tanzanii. W Namibii, jak spotkałem się z Ślemieniami, wszystko było wykorzystywane, nic się nie marnowało. Potrawy były gęste. Jak przyniosłem im kozę to od razu ją zaczęli dzielić, mięso było gotowane, najlepsze kawałki były dla wodza, podroby dla dzieci. Ogólnie oszczędzają, oczywiście to kultura plemienna, bo w krajach rozwiniętych takich jak RPA, dużych miastach czy nastawionych na turystów, to można zjeść wszystko, co sobie zamarzymy.
Czy taka tradycyjna kuchnia afrykańska może nam smakować? Często jest tak, że jedziemy w różne zakątki świata i okazuje się, że tamtejsze smaki są nie dla nas.
PB: Jak podróżujesz musisz zapomnieć o swoich przyzwyczajeniach i o tym, że rzeczy, które są dla ciebie egzotyczne, dla innych są podstawą ich kuchni. Jak ktoś przyjedzie do Polski i zje flaki, to będzie dla nich egzotyczne. Jak mój program był sprzedawany w telewizji chińskiej to dostałem maila od widza, który napisał tzatziki to coś niesamowitego. Dla nas coś banalnego. Ucieknę teraz od Afryki i pójdę w stronę Azji, ja jestem psiarz, mam dużo psów w domu, zawsze miałem, kocham te zwierzęta od dziecka, ale jak pojechałem do Wietnamu, to spotykając ludzi, jedząc nimi wiedziałem, że serwują te zwierzęta. Nie oceniam ich. Musimy być otwarci do próbowania. Często nie jest to wina składniku, ale przepisu i nie ważne, gdzie jesteśmy. Jak się otworzymy wiele rzeczy może nas zaskoczyć smakowo. Wizualnie. Najpierw jemy oczami i jak cos jest podawane w ubogi sposób to powoduje, że możemy mieć bariery. Włącza się też nos, jak coś ładnie pachnie to spróbujemy. Ostatnio byłem na Zanzibarze i zjadłem z panią, która gotowała dla dzieci, to był najlepszy posiłek jaki zjadłem do tej pory w Afryce, ryż z przyprawami i kawałek ryby złowionej rano, podduszonej w sosie z duża ilością przypraw i pomidorami. Coś prostego i dobrego. Do tego rodzaj czerwonej kiszonej cebuli. Bardzo proste i dobre.
Do Kalisza, któryś rok z rzędu zjeżdżają się food trucki. Skąd taka popularność tego rodzaju imprez? Podobne w sezonie letnim odbywają się w całym kraju.
PB: Ja się urodziłem niedaleko Belgii i tam jak był festyn zawsze było dużo jedzenia i najczęściej serwowanego z przyczepy kempingowej albo campera, który został przerobiony na food trucka. To co przeżywamy od kilku sezonów to ciekawość, zapachy. Wystarczy spojrzeć tutaj, w jedną strone sto metrów, w druga tyle samo, omijasz jednego food trucka i masz kolejny zapach, dźwięk. Coś się smaży, bulgota. I to jest nasza ciekawość smaków. Umówmy się, jak chcesz spędzić miły wieczór to pijesz troszeczkę alkoholu i on otwiera głód, a tu masz wiele smaków wokół siebie. Ja się cieszę, że zainteresowanie gastronomia rozwija się bardzo dynamicznie. W okresie ostatnich 10 czy 5 lat to ogromny skok. I jak widać każde miasto w Polsce, nie musisz mieszkań w wielkim mieście, by spróbować różnych dań.
Sam Pascal Brodnicki kilka food trucków odwiedził. I sprawdził, co serwowały. Drugiego dnia Festiwalu Kuchni i Podróży rozstrzygnięto też konkurs fotograficzny „Podróże kaliszan. Kolory, emocje, ludzie”. Zwycięskie prace można oglądać na Głównym Rynku. Wieczorem zagrał zespół Foliba. W ramach letniego kina plenerowego zaserwowano „Pożegnanie z Afryką”. Niedziela to dzień fit. Obok food trucków będzie także pokaz dietetycznego gotowania i prezentacja klubów sportowych.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze