„Jeden zainwestowany w produkcję kokainy dolar przynosi 1000 dolarów zysku. Handel tą substancją to wolny rynek w najczystszej postaci, pozbawiony regulacji, ograniczony wyłącznie finezją i okrucieństwem pozostających na nim graczy” – pisze w zapowiedzi jeden z twórców najnowszej premiery teatralnej. Realizatorzy zapowiadają spektakl o… sprawiedliwym handlu, co w świetle tego, co mówią, zdaje się być oksymoronem. To rzecz także o globalnej odpowiedzialności nas, Europejczyków, za światowe rynki produkcji, odpowiedzialności za to, co kupujemy, co jemy, skąd to pochodzi, komu za to płacimy. Kokaina jest tu jedynie dobrym przykładem. „To, co się dzieje z kokainą nie mieści mi się w głowie. To, jak wygląda handel tą substancją, to taki wolny rynek doprowadzony do ostateczności. Na przykładzie takiej hiperrzeczywistej substancji możemy zobaczyć pewne mechanizmy” – mówił Żelisław Żelisławski, dramaturg.
Pokazujący całą sieć powiązań, z punktami nie tylko w Peru czy Rotterdamie, ale także w Szczecinie i Zgierzu, spektakl z pogranicza rozmowy społecznej i dokumentu ma ujawnć swoistą radykalną hipokryzję, jaka panuje w zachodnich społeczeństwach, jeśli chodzi o system produkcji, handlu i transportu, o brak równowagi, jaki istnieje pomiędzy bogatymi krajami Zachodu a resztą świata. Kokaina w rozumieniu reżysera staje się też metaforą naszej zachłanności. „To nie jest rzecz potrzebna do życia, lecz rodzaj naszej zabawy, takiego fanu, czegoś, co jest kwintesencją naszej kultury w takim obrazie człowieka dobrze bawiącego się i świetnie spędzającego weekend. Nie mówię, że on musi wciągać kokainę, ale tańczy, je, pije, odpoczywa, jeździ na wakacje itd. Ta metafora kokainy staje się metaforą szczęścia” - powiedział Szymon Kaczmarek.
Spektakl powstaje w koprodukcji z Teatrem Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu. Na scenie zobaczymy trzech aktorów z kaliskiego zespołu: Zbigniewa Antoniewicza, Marcina Trzęsowskiego i Michała Wierzbickiego oraz czterech aktorów z Wałbrzycha: Michała Koselę, Rafała Kosowskiego, Karolinę Krawiec i Irenę Sierakowską. „Myślę, że to jest bardzo fajna droga do tego, żeby wprowadzić nową energię w zespole, który ma okazję spotkać się z innym zespołem, co zawsze działa ożywczo na Teatr. Oczywiście, wymiar finansowy nie jest też bagatelny, bo wiadomo, że wtedy koszty przygotowania takiej premiery dzieli się na pół” - mówiła Magda Grudzińska, dyrektor kaliskiego teatru. Satysfakcji z koprodukcji nie kryje także dyrektor artystyczny Teatru w Wałbrzychu, który uważa, że obie sceny reprezentują podobne dążenia artystyczne. Jego zdaniem wspólny projekt to nie tylko urozmaicenie dla aktorskich zespołów i oszczędności dla instytucji, ale także możliwość dotarcia do większej liczby widzów. „Dla naszego komunikatu podwajamy widzów i chyba dlatego postanowiliśmy koprodukować ten spektakl, bo to przedstawienie ma właśnie komunikat. Ten spektakl jest początkiem jakiejś rozmowy, którą chcielibyśmy jak najszerzej przeprowadzić. Myślę, że Kalisz i Wałbrzych to są super miejsca do tej rozmowy” - powiedział Maciej Podstawny.
W Kaliszu w czerwcu odbędą się dwa tylko pokazy spektaklu – premierowy w sobotę, 10 czerwca o 19.00 oraz w niedzielę, 11 czerwca o 18.00. Premiera wałbrzyska będzie miała miejsce w piątek, 16 czerwca. To ostatnia propozycja tego sezonu wieńcząca jednocześnie trzyletnią dyrekcję Magdy Grudzińskiej w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu.
R. Kuciński, zdj. autor
Napisz komentarz
Komentarze