Dramat rozegrał się wczoraj przed 15.00 w Ostrowie Wielkopolskim. Na jednej z posesji przy ul. Kamiennej zasłabł 60 – latek. Mężczyzna był w stanie upojenia alkoholowego, leżał na schodach i dławił się własnymi wymiocinami. Obecny na miejscu pan Sebastian zadzwonił po pomoc. Z numerem 112 połączył się po kilku sekundach. Kobiecy głos w słuchawce zebrał krótki wywiad od zgłaszającego i poinstruował go, co należy w tym przypadku zrobić. – Proszę państwa, na bok go obrócić. Na boku jest? Ma podłożoną rękę pod policzek? – po krótkiej rozmowie dyspozytorka zapowiada, że połączy zgłaszającego z kolejnym dyspozytorem.
Sebastian wybierając nr 112 połączył się z centralą Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Poznaniu. Dyspozytorka, z którą rozmawiał połączyła go z dyspozytorem Ratownictwa Medycznego w Kaliszu. Tutaj rozmowa nie miała już tak dyplomatycznego przebiegu. Zgłaszający był wyraźnie zdenerwowany, co nie dziwi, bo na jego oczach umierał człowiek, a po raz drugi od początku musiał opowiadać wszystkie szczegóły. Mija druga minuta połączenia. - Przed chwilą rozmawiałem z jakąś kobietą, wszędzie łączenia jakieś, no ludzie! Zgłosiłem! Ostrów Wielkopolski, ul. Kamienna- mówi wyraźnie poirytowany zgłaszający.- Panie! Przestań pan gadać, tylko na pytania odpowiadać. Ja tu muszę wywiad zebrać - usłyszał Sebastian.
- Jak pan będzie tak wywiady (robił – przyp.red) to człowiek umrze, a wywiady będziemy robić – skomentował zgłaszający.
I tutaj padają bulwersujące słowa dyspozytora…- no to umrze, każdy umrze. Na koniec rozmowy dyspozytor zapowiada, że wysyła na miejsce… policję.
Minęły 4 minuty. 60- latek leży nieprzytomny. Sebastian stoi obok i nadal nie wie czy karetka przyjedzie, a może zjawi się policja. Mężczyzna nie rezygnuje i łączy się ze 112 jeszcze raz. Kolejna dyspozytorka mówi, że będzie w tej sprawie „monitować”. Po kilkunastu sekundach dowiaduje się, że karetka już jedzie.
Ekipa pogotowia pojawia się ostatecznie o 15:07. Po 15 minutach cennego czasu od pierwszego telefonu na 112. Karetka miała do przejechania niewiele ponad 3 kilometry. 60- letni pan Jerzy już nie żył. Zabrakło kilku minut, być może tych, spędzonych na czekaniu na połączenie między Poznaniem a Kaliszem, bezowocnej dyskusji i niepotrzebnych komentarzach. Jak ustalił portal ostrow24.tv, który jako pierwszy poinformował o wczorajszym dramacie z Kamiennej, Sebastian chce zgłosić tę sprawę prokuraturze. To samo być może uczyni rodzina zmarłego.
Sprawę zbada też Wielkopolski Urząd Wojewódzki w Poznaniu, który odpowiada za pracę WCPR.
MS, wideo: ostrow24.tv
Napisz komentarz
Komentarze