Pierwotnie swój dziesiąty pojedynek boksujący w wadze junior ciężkiej Balski miał stoczyć z silnie bijącym Vikapitą Meroro, ale sprawy rodzinne zatrzymały Namibijczyka w jego ojczyźnie. Promotorzy szybko jednak znaleźli zastępstwo. Łukasz Janik to solidna firma, były pretendent do tytułu mistrza świata federacji WBC w wadze junior ciężkiej. Wprawdzie nie walczył przez ponad dwa lata, a w styczniu przeszedł operację kolana, ale na starcie z kaliskim bokserem miał być w wysokiej formie.
Mimo większego doświadczenia Janika, to Balski był faworytem. Zasygnalizował to już w pierwszej rundzie. Kaliszanin trafiał i na górę, i na korpus, powodując, że rywal kilkukrotnie ratował się klinczem. Janik dotrwał jednak do przerwy, trochę czasu zyskał też po ciosie poniżej pasa.
Po spokojnej drugiej rundzie, w trzeciej Janik starał się zepchnąć Balskiego do defensywy, ale ten odpowiedział mu serią ciosów na tułów i soczystym lewym sierpowym na brodę, po którym bokser z Jeleniej Góry padł na deski. Wydawało się, że po tym nokdaunie Janik nie będzie w stanie kontynuować walki. Ambitnie jednak powstał i przetrwał do gongu, do którego pozostało kilkadziesiąt sekund.
Pojedynek rozstrzygnął się w czwartym starciu. Balski wciąż osłabiał Janika ciosami na korpus. Po jednym z nich przeciwnik znów wylądował na deskach. Tym razem już z nich nie wstał. Sędzia ringowy wyliczył go do dziesięciu i przerwał walkę. Dziesiąte zwycięstwo kaliszanina i zarazem ósme przed czasem stało się faktem. Nadal jest niepokonany!
Po walce wrzało, bo Janik długo nie mógł pogodzić się z porażką. Z uporem twierdził, że cios, po którym został wyliczony, skierowany był poniżej pasa. Telewizyjne powtórki wykazały jednak, że kaliszanin trafił w pas. Mimo to jego przeciwnik nie zmienił zdania. Gdy Balski udzielał w ringu wywiadu Mateuszowi Borkowi, „Lucky Look” w wulgarny sposób wzywał pięściarza z Kalisza do rewanżu. Publiczność skwitowała zachowanie byłego pretendenta do tytułu mistrza świata gwizdami. Tymczasem Balski do końca zachował klasę i nie wdał się w niepotrzebne słowne przepychanki. – Jestem otwarty. Jeśli promotorzy się dogadają to zapraszam na rewanż – odpowiedział kaliszanin. – Nie po to ciężko trenowałem przez osiem tygodni, żeby teraz bić poniżej pasa. Jeśli jest to możliwe, to dla kibiców mogę jeszcze raz założyć rękawice i powtórzyć tę rundę. Nie ma żadnego problemu – mówił ze spokojem w rozmowie z głównym organizatorem gali.
W walce wieczoru powracający na zawodowy ring Tomasz Adamek pewnie wypunktował Australijczyka Solomona Haumono. Swoje pojedynki wygrali też m.in. Krzysztof Głowacki, Mateusz Masternak, Maciej Sulęcki i Ewa Brodnicka. W sumie kibice w Ergo Arenie zobaczyli osiem konfrontacji.
Michał Sobczak, fot. fanpage Adama Balskiego
***
Karta walk Polsat Boxing Night 7
waga ciężka, 10 rund: Tomasz Adamek (51-5, 30 KO) pokonał jednogłośnie na punkty (99:91, 99:91, 100:90) Solomona Haumono (24-4-2, 21 KO)
waga junior ciężka, 10 rund: Krzysztof Głowacki (27-1, 16 KO) pokonał przez techniczny nokaut po piątej rundzie Hizni Altunkayę (29-1, 17 KO)
waga junior ciężka, 10 rund: Mateusz Masternak (39-4, 26 KO) pokonał jednogłośnie na punkty (95:93, 96:92, 95:93) Ismaiła Siłłacha (25-4, 19 KO)
waga superpółśrednia, 10 rund: Maciej Sulęcki (25-0, 10 KO) pokonał przez techniczny nokaut w trzeciej rundzie Damiana Ezequiela Bonellego (24-2, 21 KO)
waga junior ciężka, 8 rund: Adam Balski (10-0, 8 KO) pokonał przez nokaut w czwartej rundzie Łukasza Janika (28-4, 15 KO)
waga lekka, 10 rund: Ewa Brodnicka (14-0, 2 KO) pokonała niejednogłośnie na punkty (95:94, 96:93, 94:95) Viviane Obenauf (10-3, 5 KO)
waga superlekka, 8 rund: Łukasz Wierzbicki (13-0, 6 KO) pokonał jednogłośnie na punkty (79:74, 78:74, 80:72) Roberta Tlatlika (20-1, 14 KO)
waga superśrednia, 8 rund: Robert Talarek (18-12-2, 11 KO) pokonał jednogłośnie na punkty (79:72, 77:74, 79:73) Norberta Dąbrowskiego (20-7-1, 8 KO)
Napisz komentarz
Komentarze