Siatkarki z Kalisza kończyły inauguracyjny mecz w wyśmienitych nastrojach, choć po pierwszym secie znalazły się w trudnej sytuacji. Wybrnęły z niej jednak w najlepszy możliwy sposób, wygrywając trzy kolejne partie. – Pierwszy set nie poszedł po naszej myśli, ale ważne, że potrafiłyśmy się później odbudować. Przez to kolejne sety należały już do nas. Myślę, że ten nie najlepszy początek wynikał przede wszystkim z tremy. Wiadomo, pierwszy mecz u siebie, sporo kibiców na trybunach, ale najważniejsze, że wygrałyśmy – ocenia Justyna Andrzejczak.
Triumf na otwarcie rozgrywek powinien uskrzydlić kaliszanki na kolejne mecze. – Na pewno podejdziemy do nich z większą pewnością siebie. Zawsze łatwiej jest grać, kiedy mamy już za sobą pierwsze zwycięstwo – uważa atakująca MKS-u, która może również grać na pozycji przyjmującej.
Niedzielną potyczkę zaczęła w kwadracie, ale później kilkukrotnie pojawiała się na parkiecie, głównie w polu serwisowym. Jej zagrywki w końcówce meczu walnie przyczyniły się do punktowej serii MKS-u i zwycięstwa w czwartym secie do 22. W składzie pierwszoligowca jest jedną z najmłodszych zawodniczek i jedną z pięciu siatkarek, które pozostały w zespole po ostatniej kampanii. – Jesteśmy praktycznie nową drużyną, bo przyszło sporo nowych zawodniczek. Nie brakuje doświadczonych dziewczyn. Jest się od kogo uczyć oraz dalej się rozwijać – przekonuje nas była siatkarka MUKS Amber Kalisz.
Podopieczne Mariusza Wiktorowicza i Daniela Przybylskiego mierzą w tych rozgrywkach wysoko. Pierwsza seria spotkań, w której aż trzy mecze kończyły się podziałem punktów, pokazała jednak, że kandydatów do walki o czołowe lokaty jest sporo. - Te trzy tie-breaki świadczą o wyrównanym poziomie zespołów. Pod tym względem ten sezon będzie zupełnie inny od poprzedniego, będzie trudniej zająć wysokie miejsce. Na pewno będziemy walczyć w każdym meczu o zwycięstwo – zakończyła Justyna Andrzejczak.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze