Na ciele ma liczne blizny i tatuaże. Na profilu społecznościowym przedstawia siebie jako „KIEROWNIK OBOZU W OSWIENCIMIU w: Chambre à gaz" (z franc. komora gazowa – dop. aut., pisownia oryginalna). Pomimo młodego wieku ma już za sobą przeszłość kryminalną. – Jest znany policji, mogę potwierdzić, że był notowany, ale z jakich artykułów nie mogę powiedzieć - mówi mł. asp. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.
Według mieszkańców ul. Harcerskiej ma na koncie m.in. rozboje. Twierdzą, że obraca się w środowisku kryminalistów, a on sam jest osobą niebezpieczną i nieobliczalną. - Z łatwością chwyta za nóż, fotografuje się z nim na portalu społecznościowym – mówi jedna z sąsiadek mężczyzny. Inna dodaje, że ludzie boją się wyjść na ulicę, a jeszcze bardziej o swoje dzieci. - Dlaczego nie poniósł konsekwencji poprzednim razem? Dlaczego został wypuszczony z policyjnej izby zatrzymań? – pyta jedna z czytelniczek naszego portalu. - Czy musi dojść do tragedii, żeby coś organy ścigania zrobiły?
Po wtorkowym incydencie takich wpisów pojawiło się mnóstwo.
Dwa incydenty w ciągu tygodnia
Późnym popołudniem, 7 listopada policja odebrała zgłoszenie o uzbrojonym w nóż mężczyźnie na ul. Harcerskiej. – Trzymając w ręku nóż, przeszedł do kobiety na drugą stronę ulicy, ona wystraszyła się i zaczęła uciekać. Wtedy ktoś ze świadków ten nóż mu wytrącił, a mężczyzna uciekł – relacjonuje mł. asp. Anna Jaworska-Wojnicz. – Został jednak zatrzymany i osadzony w policyjnej izbie zatrzymań. Pani złożyła w tej sprawie zawiadomienie, a sprawca został przesłuchany.
Do podobnej sytuacji doszło dokładnie tydzień wcześniej. 1 listopada wieczorem policja została powiadomiona o nożowniku grasującym na ul. Harcerskiej. Mężczyzna miał zaczepić przechodnia, ale osoby tej nie udało się ustalić. Nie znaleziono także noża. 24-latek został zatrzymany do wytrzeźwienia i w środę rano, nie usłyszawszy żadnych zarzutów, opuścił komendę.
Czy musi dojść do tragedii?
Mieszkańcy ul. Harcerskiej są oburzeni postępowaniem policji. – Czy tym razem znowu puszczą go wolno? – pytają. – Czy musi dojść do tragedii, by ktoś coś z tym zrobił?
Rzeczniczka kaliskiej jednostki tłumaczy, że formalnie nie ma podstaw, by zatrzymać kaliszanina. – Za pierwszym razem, czyli tydzień temu, nie zgłosiła się osoba poszkodowana, nie znaleziono też noża – wyjaśnia mł. asp. Anna Jaworska-Wojnicz. - Tym razem mężczyzna usłyszy zarzut, ale odpowie za wykroczenie w postaci posiadanie w miejscu publicznym niebezpiecznego przedmiotu.
Grozi za to kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 3.000 zł. Na razie jednak 24-latek będzie mógł wrócić do domu. - Mężczyzna nie popełnił przestępstwa, ponieważ jedynie podszedł do kobiety, nie zaatakował jej, nie odzywał się i nie groził, a jedynie ją wystraszył – tłumaczy oficer prasowy kaliskiej policji.
Policja do mieszkańców: nie bójcie się zgłaszać
Anna Jaworska-Wojnicz zapewnia, że rozumie rozgoryczenie i strach mieszkańców, dlatego apeluje: - Nie należy bać się zgłaszać przestępstw policji. Trzeba mieć świadomość, że samo zadzwonienie na numer 997 nie wystarczy - podkreśla. - Wskazana osoba zostanie wylegitymowana, nietrzeźwy może trafić do policyjnej izby zatrzymań, ale żeby poniósł odpowiedzialność karną, musimy mieć świadków, osobę zgłaszającą, żeby w jakiś sposób udokumentować to zachowanie. Tylko wtedy policja może podjąć stanowcze działania, działania procesowe, które zaprowadza tę osobę przed oblicze sądu. Jeżeli ktoś jest ofiarą lub świadkiem przestępstwa musi ten fakt zgłosić – podkreśla oficer prasowy komendy.
RED, fot. pixabay.com
Napisz komentarz
Komentarze