To był istny horror. Młode kadrowiczki ze Szczyrku okazały się bardzo wymagającym przeciwnikiem. Dwukrotnie w tym spotkaniu obejmowały one prowadzenie, a w tie-breaku miały dwa meczbole. Były więc bliskie ogrania niepokonanego lidera z Kalisza. Przyjezdne zdołały jednak odwrócić złą kartę. Górę wzięło ich doświadczenie i charakter, które pomogły im wybrnąć z wydawałoby się beznadziejnych sytuacji.
Na pierwszym secie kaliszanki zostały jeszcze w szatni. Premierowy punkt zdobyły wtedy, gdy rywalki miały już na koncie sześć oczek. Potem przegrywały 1:11 i 9:22. Ich licznik w tej odsłonie zatrzymał się na 12.
Odpowiednie obroty podopieczne trenerów Wiktorowicza i Przybylskiego osiągnęły dopiero w drugiej partii. Od stanu 4:5 zdobyły sześć punktów z rzędu, potem poczęstowały ekipę ze Szczyrku kolejną serią, tym razem pięciopunktową, i w efekcie zwyciężyły do 12.
W trzecim secie liderki pierwszej ligi prowadziły 6:2, jednak później miały problemy z finalizacją ataków i przewaga stopniała. W końcówce szala wygranej przechyliła się na korzyść gospodyń. Kaliszanki obroniły wprawdzie dwa setbole, ale trzeciego już nie zdołały i przegrały do 23.
Mecz rozstrzygnął się w tie-breaku, bo czwartą partię, toczoną punkt za punkt, siatkarki z Kalisza wygrały do 23. Decydującą odsłonę zaczęły znakomicie, bo po udanych akcjach Ivany Isailović i Hanny Łukasiewicz prowadziły 6:3. Po zmianie stron miejscowe wyrównały (8:8), a potem miały oczko więcej od przyjezdnych. Ekipa Waldemara Kawki była więc o krok od triumfu. Kaliszanki walczyły jednak do końca. Najpierw obroniły dwa meczbole, a potem, dzięki zdobyczom Eweliny Janickiej, Kingi Dybek oraz wspomnianych Isailović i Łukasiewicz zwyciężyły 19:17.
Dla drużyny Energa MKS było to już dziewiąte zwycięstwo w tym sezonie. Wciąż pozostaje ona niepokonana i zasłużenie przewodzi pierwszoligowej stawce. Pierwszą rundę fazy zasadniczej zakończy domowymi meczami z zespołami z Krosna (2 grudnia) i Opola (6 grudnia).
(mso)
***
SMS PZPS Szczyrk – Energa MKS Kalisz 2:3 (25:12, 12:25, 25:23, 23:25, 17:19)
Napisz komentarz
Komentarze