Małżeństwo, które zdaniem prokuratury przez kilka lat znęcało się nad dziećmi, pojawiło się w sądzie. Ani kobieta, ani mężczyzna nie chcieli rozmawiać z mediami. Sprawa wyszła na jaw w listopadzie ubiegłego roku. Ze śledztwa wynika, że były ksiądz i jego żona m.in. bili swoich podopiecznych tłuczkiem do mięsa, za nieposłuszeństwo wywozili dzieci do lasu, przywiązywali je do krzeseł, zastraszali i wymagali wojskowego rygoru. Dlatego sąd nie zgodził się, by 48-letni były proboszcz i jego o 5 lat młodsza żona dobrowolnie poddali się karze. - Na rozprawie będą przeprowadzane dowody na okoliczności dotyczące intymnej sfery życia małoletnich, dlatego sąd wyłącza w całości jej jawność – powiedziała Małgorzata Malkowska, sędzia Sądu Rejonowego w Ostrowie Wielkopolskim, która sprawę znęcania się nad dziećmi prowadzi.
Dziennikarze tylko przez chwilę byli obecni na sali rozpraw. Sąd wyłączył jawność procesu.
Dzieci u rodziny, w której miały znaleźć miłość, szczęście i spokój przeszły horror. Monika Szymczak, która w tym momencie zajmuje się 13-letnią Anią, najstarszą z pokrzywdzonej grupy, mówi, że dziewczynce do dziś śnią się koszmary. - Ania jest cały czas pod opieką psychologa. I mimo swojego wieku potrzebuje zabawy takiej jak małe dzieci, ponieważ tej wcześniej nie miała. Tak naprawdę dopiero teraz, kiedy „wyluzowała” i poczuła się bezpiecznie, ten koszmar z niej wychodzi – powiedziała przed rozprawą obecna opiekunka nastolatki, która kilka lat spędziła w rodzinie oprawców. Pozostałe dzieci, biologiczne rodzeństwo, przebywają teraz w kaliskim Domu Dziecka. - Jeszcze nie wiemy, o jaką kare będziemy wnioskować. Na pewno adekwatną do popełnionej przez oskarżonych krzywdy – mówi Agnieszka Jędrzejewska – Jakubowska, oskarżyciel posiłkowy w procesie.
Kolejną rozprawę sąd zaplanował na wrzesień. Wtedy ma być przesłuchanych ponad 20 świadków.
AW, zdjęcia D. Synkiewicz
Napisz komentarz
Komentarze