Wszystko działo się w Kuźnicy Grabowskiej w powiecie ostrzeszowskim, a proces toczy się przed kaliskim Sądem Okręgowym. Według oskarżonego, który zeznawał w piątek, na kilka lub kilkanaście dni przed zdarzeniem przyszedł do niego poszkodowany i zapytał, czy mogą razem zamieszkać. Zdzisław S. – dziś oskarżony - mimo że jak twierdzi nie znał Jerzego L., przystał na jego propozycję. Mężczyźni chodzili razem na grzyby. Te sprzedawali, a za zarobione pieniądze kupowali alkohol.
Podobnie było 21 września ubiegłego roku. Jednak w czasie biesiady wywiązała się dyskusja dotycząca religii, rodziny i polityki. - Powiedział mi, że był ormowcem i to mnie zdenerwowało – zeznał Zdzisław S.
Panowie ponoć się nie znali, ale mieszkali razem. Połączyły ich wspólne pasje: grzyby i alkohol
Według pokrzywdzonego kłótnia zaczęła się od pytania o różańce, które wisiały na ścianie w domu Zdzisława S. To miało bardzo wzburzyć oskarżonego, mówiła jego ofiara. - Ja go spytałem, czy chodzi do kościoła. On powiedział, że nie. Wtedy ja: To gdzie będziesz się chował, a on, że za oknem w lesie. I mówi, że jak będziesz chciał to też będziesz pochowany tam w lesie.
Jerzy L. miał też obrażać matkę oskarżonego. Dlatego ten chwycił nóż i zadał mu kilka ciosów. - Ugodził go dwukrotnie nożem kuchennym o długości ostrza 12 cm w okolicę klatki piersiowej i lewego barku, powodując obrażenia ciała w postaci rany kłutej na około 8 cm w kierunku szyi, a także rany kłutej okolicy nadobojczykowej – wyjaśnił prokurator Radosław Gabiś.
Oskarżony Zdzisław S. miał się zdenerwować pytaniami o różańce na jego ścianach i plany dotyczące pochówku
Pokrzywdzony uciekł do sąsiadki, która wezwała pogotowie. Zdzisław S. zeznał, że nie chciał swojemu kompanowi zrobić krzywdy, a większości zdarzeń z września ubiegłego roku nie pamięta. Przed sądem odpowiada za usiłowanie morderstwa, dodał Radosław Gabiś. - Panowie byli po użyciu alkoholu, więc ma to pewien wpływ na całe zdarzenie, ale nie jest istotny. Natomiast biegli badali oskarżonego i nie ma mowy o zaburzeniach poczytalności - stwierdził.
Tuż po aresztowaniu sprawca przyznał się do winy, ale jak twierdzi, był wtedy zdenerwowany i nie rozumiał zarzutów, a w czasie przesłuchania nie wiedział, że ma prawo do obrony. Podczas piątkowego procesu, 19 stycznia zmienił część zeznań i nie przyznał się do winy. Mężczyźnie grozi od 8 lat więzienia do dożywocia.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze