Polska to największy producent ziemniaków. Wielkopolska stoi pomidorem, sałatą czy papryką. Połowa produkcji tych warzyw odbywa się właśnie w naszym województwie. Większość producentów przez lata sprzedawała je do Rosji. Wprowadzone niedawno embargo sprawiło, że tegoroczne plony zaczynają zalegać w magazynach. - Dlatego wyszliśmy na ulice. Jednak nie był to protest a happening zachęcający do jedzenia polskich warzyw i owoców. Nie tych sprowadzanych z Hiszpanii czy Holandii. Rozdawaliśmy pomidory, ogórki i paprykę kierowcom na S 11 – mówi Dominik Michalak, największy w regionie producent papryki.
Związek Zawodowy Centrum Narodowe Młodych Rolników w Wielkopolsce zorganizował w czwartek w Kotlinie manifestację. 50 producentów warzyw i owoców rozdało kierowcom prawie 3 tony pomidorów, papryki czy ziemniaków. Warzywa zalegają w magazynach i zaczynają gnić. Część jest rozdawana. Pozostałe będą utylizowane. - Musimy szukać nowych rynków zbytu. Unia Europejska ma zabezpieczonych 400 milionów euro na rekompensaty. W ostatnich dniach 100 milionów zostało przeznaczonych dla producentów brzoskwiń i nektaryn. To pokazuje, że rekompensaty dla polskich rolników nie będą takie, jakich się spodziewaliśmy – mówi Piotr Walkowski, poseł PSL i prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej. – W tym momencie Komisja Rolnictwa jest na wakacjach. Minister Marek Sawicki był przyjmowany niemal w korytarzu, a sytuacja jest poważna i musi być rozwiązana już teraz. Nie tylko musimy wiedzieć, jak będą wyglądały rekompensaty, ale też jak postępować w przypadku konieczności przetworzenia warzyw czy owoców na kompostownik. Dyrektywy musza być jasne i czytelne. Na razie ich nie ma.
Według protestujących w tym momencie sytuacja najgorzej wygląda właśnie na rynku warzyw. Jesienią i wczesną zimą dotknie sadowników, którzy produkują m.in. jabłka – symbol protestu przeciwko embargu dla polskiej żywności i polityce Władimira Putina.
AW, zdjęcia Piotr Walkowski
Napisz komentarz
Komentarze