O dziwnych okolicznościach, w jakich znaleziono komendanta napisała na początku stycznia „Gazeta Wyborcza”. Zbigniew Raczak miał znajdować się pod jednym z wrocławskich marketów Lidl, pod wpływem alkoholu, bez butów i z rozbitą głową. Zajęli się nim funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei.
Mężczyzna trafił do szpitala, skąd po opatrzeniu został zwolniony do domu. Policja nigdy nie podała jego stanu trzeźwości. Zaraz po doniesieniach medialnych Mariusz Błaszczak, ówczesny szef MSWiA odwołał go ze stanowiska, a wobec komendanta wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Jak podaje „Gazeta Wyborcza” zostało jednak umorzone, bowiem w międzyczasie Zbigniew Raczak przeszedł na rentę. Trwałą niezdolność funkcjonariusza do służby miała orzec komisja.
Zbigniew Raczak trafił do Wrocławia kilka miesięcy temu, po aferze związanej ze śmiercią Igora Stachowiaka. Po odwołaniu kierownictwa tamtejszej komendy objął funkcję miejskiego szefa policji. Wcześniej, od 2013 roku, kierował policja w Ostrowie Wielkopolskim.
MIK, fot. infostrow.pl
Napisz komentarz
Komentarze