Głównym tematem wtorkowej sesji miało być przyjęte niedawno stanowisko Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Poznaniu w sprawie zakazu importu polskich warzyw i owoców. Można w nim przeczytać: „Jesteśmy przekonani, że o wprowadzeniu embarga zdecydowały względy polityczne, a nie merytoryczne. Zaangażowanie polityczne Polski w konflikt na Ukrainie przyniosło teraz reperkusje gospodarcze dla naszego kraju. Bezpośrednimi ofiarami ograniczeń ekonomiczno-gospodarczych stali się polscy rolnicy i sadownicy”. Podczas sesji radni powiatowi mieli nad poparciem tego stanowiska. Radny Krzysztof Dziedzic zaproponował, by do tego apelu dołączyć też słowa o wsparciu dla Ukrainy. - Na Ukrainie mamy kryzysową sytuację. Dlatego proszę o zainicjowanie akcji humanitarnej na trenie naszego powiatu i dopisanie do uchwały słów o takim wsparciu – mówił radny z gminy Opatówek.
Na te słowa zareagował starosta Krzysztof Nosal, który powiedział, że apel Wielkopolskiej Izby Rolniczej dotyczy sytuacji w naszym kraju, która też jest trudna i wymaga szybkiego działania. - Apel WIR i nasze jego poparcie dotyczy konsekwencji, jakie się pojawiły po naszym wsparciu Ukrainy kilka miesięcy temu. Od 1 sierpnia borykamy się z embargiem, które boleśnie zaczyna odczuwać nasza gospodarka. Dlatego pojawienie się zapisu w naszej uchwale o kolejnej pomocy dla mieszkańców tego kraju byłoby zaprzeczeniem samemu sobie – mówił Krzysztof Nosal. – Nie oznacza to, że nie możemy pomagać Ukrainie, ale ta pomoc powinna być zainicjowana w innym dokumencie. I w tym momencie trudno mi powiedzieć, na czym miałaby ona polegać, by nie pociągnęła za sobą kolejnych sankcji.
- Apel Wielkopolskiej Izby Rolniczej ma wymusić szybkie i konsekwentne działania Rządu RP, który powinien naciskać na Komisję Europejską w sprawie rekompensat za zamknięty rynek zbytu w Rosji. Zbyt długie rozmowy i czekanie na decyzje, co dalej mogą doprowadzić do bankructwa podmioty nastawione na wschodni rynek zbytu – dodał Mieczysław Łuczak, wiceprezes WIR i przewodniczący Rady Powiatu Kaliskiego.
Po dyskusji i ustaleniu, że na następnej sesji pojawi się uchwała o wsparcie humanitarne Ukrainy poparcie apelu wystosowanego przez Wielkopolską Izbę Rolniczą zostało przyjęte. Wtedy na salę wniesiono jabłka i pomidory wyhodowane na terenie powiatu kaliskiego. Zostali nimi poczęstowani radni i pracownicy starostwa powiatowego. - Trzymam za słowo starostę i wierzę, że na kolejnej sesji pojawi się taka uchwała. My teraz bawimy się jabłkami i pomidorami, ale na Ukrainie naprawdę dzieje się źle Mam nadzieję, że Parlament Europejski i cały świat konflikt rozwiąże – skomentował pojawienie się na sesji warzyw i owoców Krzysztof Dziedzic. - Jestem urażony stwierdzeniem, że się bawimy naszymi owocami i warzywami – odpowiedział Krzysztof Nosal, starosta kaliski. - Dla powiatu kaliskiego te jabłka i pomidory to nie tylko praca dla tysięcy rolników, ale też praca dla tysięcy pracowników zatrudnionych w tych gospodarstwach, bo chociażby ogrodnictwo to kilka tysięcy miejsc pracy. Hektar szklarni potrzebuje 10 pracowników, a tych hektarów jest kilkaset, plus pakowanie, transport. Nie można więc podchodzić w ten sposób, że to zabawa – podsumował starosta.
Powiat kaliski jest potentatem w produkcji owoców i warzyw w naszym województwie. W 2013 roku z Polski do Rosji wyeksportowano ponad 804 tysiące ton warzyw i owoców na kwotę 336 milionów euro.
AW, zdjęcia AW, Wioletta Przybylska, Starostwo Powiatowe w Kaliszu
Napisz komentarz
Komentarze