- Dzisiejsze spotkanie nie będzie długie, bo mamy parę tych informacji – zapowiedział w czwartek Krzysztof Rutkowski. Faktycznie, spotkanie z dziennikarzami długie nie było. Rutkowski w sprawie brutalnego napadu z 11 października ubiegłego roku miał do przekazania dwie nowe informacje. Pierwsza to taka, że według właściciela biura detektywistycznego, część zrabowanej biżuterii została sprzedana w lombardzie w Oleśnicy. Drugą informacją jest fakt, że sam Rutkowski został w sprawie przesłuchany przez łódzkich policjantów.
Przypomnijmy, że 11 października wieczorem grupa czterech mężczyzn napadła młode małżeństwo w ich domu na obrzeżach Kalisza. Sprawcy ranili i torturowali swoje ofiary, a według Rutkowskiego, zrabowali z posesji gotówkę i złoto o łącznej wartości miliona złotych. Rutkowski już w grudniu mówił, że zna sprawców. U jednego z nich pojawił się nawet ze swoimi ludźmi pod jego domem. Jednak obszerne dowody, które przedstawiał on prokuraturze i mediom, na razie nie wiele przyniosły w tej sprawie. - Postępowanie karne wymaga uzyskania materiału dowodowego w postaci konretnych opinii biegłych i w momencie, kiedy te opinie będą postępowanie będzie mogło przebiegać dalej – mówi Maciej Meller, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. - Na chwilę obecną te konkretne wskazania nie doprowadziły do przełomu, ponieważ postępowanie dalej prowadzone jest w sprawie.
Sprawcy pozostają na wolności. Potrzeba mocnych dowodów, a ich nie mam – przyznaje sam Rutkowski i apeluje do kaliszan: - Jeśli ktoś przyczyni się do tego, że sprawcy zostaną zatrzymani, i te osoby zostaną nam przekazane, ale z mocnym materiałem dowodowym, czyli z przedmiotami z kradzieży lub z dowodami niepodważalnymi, wtedy my jako biuro podtrzymujemy nagrodę.
A za wskazanie sprawców Rutkowski oferuje 50 tys. zł nagrody. Głównym problemem w tej sprawie, jak i w wielu podobnych, to strach świadków i informatorów, którzy nieoficjalnie mówią dużo, ale oficjalnych zeznań złożyć nie chcą. - Nie chcą niestety zgłaszać tego na policję, my bez zgłoszenia na policję nie jesteśmy w stanie podjąć żadnych działań – dodał Rutkowski.
Rutkowski mówił też o postępach w innej sprawie z naszego regionu. Chodzi o rzekome oszustwo zakładów mięsnych z miejscowości Muchy w powiecie ostrzeszowskim. Zakład miał nie wypłacić dostawcy bydła 200 tys. zł za dostawę krów. Rutkowski mówił, że do jego biura zgłosiło się kolejnych 5 poszkodowanych dostawców.
MS, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze