W najbliższy piątek, 9 marca, Karolina Pawliczak z SLD – dotychczasowa wiceprezydent od spraw społecznych i mieszkaniowych, oraz Artur Kijewski z PiS, któremu podlegały sprawy komunikacji, edukacji, kultury, turystyki i sportu, zostaną odwołani ze swoich funkcji. Prezydent Grzegorz Sapiński przyznał podczas środowej konferencji prasowej, że jest to dla niego sytuacja niezręczna, bo przez ponad 3 lata współpracował z Pawliczak i Kijewskim, ale wydarzenia z początku marca „nie dają mu wyboru”. Chodzi o Sesję Rady Miejskiej z ubiegłego tygodnia, podczas której koalicyjni radni: SLD i PiS opowiedzieli się za zdjęciem z porządku obrad prezydenckiego projektu uchwały o przyłączeniu do Kalisza gminy Żelazków. Grzegorz Sapiński potraktował to wręcz jako zdradę i za nielojalność postanowił wymierzyć srogą karę.
Co z koalicją?
Prezydencką, jak ją już okrzyknięto – egzotyczną - koalicję w Radzie Miejskiej tworzyły: SLD, PiS i Tak dla Kalisza. Tylko ostatni Klub radnych poparł dążenia prezydenta do włączenia Żelazkowa w granice Kalisza i tym samym staranie się o powrót do statusu 100-tysięcznego miasta. Tym już Kalisz nie jest, a ostatecznie potwierdziło to poniedziałkowe pismo wojewody do prezydenta. Kalisz ma 98 tysięcy mieszkańców, a to oznacza, że nie może mieć już 25 przedstawicieli w Radzie Miejskiej, tylko 23. Prezydent nie może powołać trzech wiceprezydentów, tylko dwóch.
Rozgoryczony postawą koalicjantów Sapiński uważa, że w takiej sytuacji nie ma sensu utrzymywać trojga wiceprezydentów, skoro wedle wytycznych, miasto poniżej 100 tysięcy mieszkańców może ich mieć dwóch. - Ja nie zamierzam rzucać monetą czy to ma być jeden wiceprezydent czy drugi. Skoro obydwa kluby opowiedziały się za tym, że nie walczymy o to, by Kalisz miał powyżej 100 tysięcy mieszkańców i by nie szedł np. drogą Opola, które jest wskazywane jako przykład świetnego rozwoju (…), to dla mnie sprawa stała się jasna – wyjaśnia prezydent. Grzegorz Sapiński wysnuł również przypuszczenie, że zachowanie radnych mogło być już wstępem do kampanii wyborczej.
I zastanawia się, czy w ogóle powoła na tych 9 miesięcy, nowego zastępcę. - To nie będzie tak, że dziś odwołuję, jutro powołuję. Najpierw zobaczę, czy będziemy w stanie udźwignąć to wszystko bez powoływania wiceprezydenta – mówi Sapiński.
Obowiązki Karoliny Pawliczak i Artura Kijewskiego zostaną podzielone między trzy osoby: wiceprezydent Barbarę Gmerek, sekretarza miasta – Stefana Kłobuckiego i między prezydenta Sapińskiego.
"Egzotyczna" koalicja nie przetrwała nawet jednej kadencji.
Czy tak poważny kryzys w ekipie rządzącej oznacza koniec prezydenckiej koalicji? Wydaje się to oczywiste, ale prezydent twierdzi, że „los koalicji jest w rękach koalicji”, a szefowie miejskich struktur zarówno z PiS jak i SLD z nim jeszcze nie rozmawiali.
Kontaktowaliśmy się dziś z Dariuszem Witoniem z Klubu Radnych SLD i Tadeuszem Skarżyńskim z Klubu Radnych PiS i pytaliśmy o decyzje w sprawie przyszłości miejskiej koalicji. Obaj panowie przekazali nam, że czekają na rozwój wydarzeń i dopóki nie dojdzie do faktycznego odwołania wiceprezydentów, oni nie zajmą stanowiska w tej sprawie.
Rozpad koalicji Grzegorz Sapiński bierze pod uwagę, ale się tego nie obawia. Mówi, że wielu samorządowców nie ma oficjalnego poparcia radnych, a rządzą.
„Nie będę robił żadnej wendety”
Zaraz po informacji o odwołaniu wiceprezydentów, pojawiły się domysły, że funkcje stracą również osoby wywodzące się z PiS lub SLD zatrudnione w miejskich spółkach. Pominąć można już fakt, że w tej sytuacji nikt już nie kryje się z tym, że wiele osób posady otrzymały głównie z uwagi na partyjną przynależność, a nie w związku z kompetencjami, wykształceniem i doświadczeniem. – To nie jest automat – wyjaśnia prezydent. - Ludzie w spółkach mają rekomendacje partyjne, ale też wykonują swoje obowiązki. Ja uważam, że po dżentelmeńsku byłoby tak, że jako partia rekomendowali swoich członków i oni sami podają się do dymisji. Natomiast ja nie będę robił żadnej wendety, to nie należy w mojej naturze – zapewnia Sapiński.
Stracona szansa na większy Kalisz
Prezydent liczył, że jeśli 1 marca radni przyjęliby uchwałę w sprawie przyłączenia Żelazkowa do Kalisza, to wówczas realne byłoby powiększenie Kalisza jeszcze w wakacje tego roku. - Jeżeli w lipcu poznalibyśmy informację Rady Ministrów, że od nowego roku w jeden organizm mają być połączone dwie gminy: gmina miejska Kalisz i gmina wiejska Żelazków, to wtedy wybory odbywają się na nowych zasadach i wtedy byłyby wybierane 25 osób do Rady i ja miałbym prawo powołać trzech zastępców. Dziś nawet nie mamy szans o to wałczyć – tłumaczy Sapiński. Wnioski o zmianę granic administracyjnych składa się bowiem zawsze do końca marca. Wraz z 1 kwietnia mija termin, zatem Kalisz w tym roku nie złoży już wniosku o powiększenie granic. Prezydent nie będzie już najbliższych tygodniach przygotowywać kolejnego projektu uchwały dotyczącego włączenia innych gmin czy miejscowości do Kalisza. Wniosek do ministerstwa w tej sprawie możemy złożyć zatem dopiero za rok.
Uchwała z 25 stycznia wyrażająca wolę radnych Kalisza do powiększenia granic miasta o 17 miejscowości z ościennych gmin wciąż obowiązuje. Ale nie niesie ona ze sobą żadnych procedur, czyli nie wiąże się ze złożeniem wniosku o rozszerzenie granic do ministerstwa. To efekt kompromisu zawartego na Radzie Aglomeracji Kalisko-Ostrowskiej. Prezydent przeprowadzi jedynie konsultacje z kaliszanami w tej sprawie. Wniosek będzie można złożyć od stycznia do końca marca 2019 roku, i to po kolejnej uchwale Rady Miejskiej Kalisza.
Tu pojawia się pytanie o sposób realizowania właściwego dla Kalisza pomysłu. To, że powinien poszerzyć swoje granice, jest oczywiste dla każdego, komu leży na sercu rozwój miasta. To, jakimi metodami i w jakim stylu Grzegorz Sapiński chciał to osiągnąć, niestety budzi niesmak, a określenie posła Jana Mosińskiego o poruszaniu się w tych kwestiach jak „słoń w składzie porcelany” wydaje się trafne. Gdyby do tematu powiększenia Kalisza podejść z mniejszym apetytem i większą dozą dyplomacji i szacunku w stosunku do wójtów i burmistrzów, być może nie zakończyłoby się to tragifarsą.
Poklepywanie się z wójtem w sportowym stroju
Grzegorz Sapiński był brany pod uwagę jako jeden z kandydatów Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Kalisza. Jego wewnętrznym rywalem był poseł Piotr Kaleta. Decyzja miała zapaść niebawem. Po informacji o odwołaniu wiceprezydenta z PiS, Sapiński przekreślił swoje szanse na start w wyborach z listy Zjednoczonej Prawicy.- Już dawno mówiłem, że p. Sapiński najpierw powinien pomyśleć, a potem mówić. I tym razem było podobnie. Najpierw powiedział. Jutro składamy na ręce Prezesa PiS protest. Grzegorz Sapiński nie może być kandydatem na prezydenta Kalisza. Nie może być nawet kandydatem na kandydata – napisał w poniedziałek na facebooku poseł Jan Mosiński.
Grzegorz Sapiński groźby posła uważa za śmieszne i z ironią stwierdza: - Poseł mówi, że pójdzie na skargę do pana Kaczyńskiego, a ja się tego „wystraszyłem” i teraz już zmienię zdanie. Wybaczcie państwo, ale w pewnym momencie to ogarnia mnie śmiech – kwituje Sapiński.
Prezydent Kalisza uważa, że posłowie PiS nie angażowali się i nie angażują w rozwój naszego miasta, a kierują się tylko partyjnymi interesami. Tak samo, zdaniem Sapińskiego, zachowali się radni podczas głosowania w sprawie włączenia Żelazkowa. – Teraz decyzja należy do mieszkańców czy (podczas jesiennych wyborów – przyp. aut.) wybiorą te same osoby czy takie, które będą chciały rozwoju Kalisza. Czy postawią na takie, które będą słuchały swoich partyjnych wytycznych, że tego nie wolno dotknąć i takich, którzy będą czekali na poklepywanie pana wójta na sesji w naszej Sali Recepcyjnej imienia prezydenta śp. Bujnickiego. Przepraszam za emocje, ale to co się stało, że przyszedł tutaj wójt, w sportowym stroju i poklepywał radnych, to nie jest na moje nerwy – mówi wzburzony Sapiński.
Powstanie Komitet Wyborczy Wyborców Grzegorza Sapińskiego
Wicepremier Jarosław Gowin, szef partii Porozumienie, do której od niedawna należy Grzegorz Sapiński, jest już poinformowany o napiętej politycznej sytuacji w Kaliszu. Sapiński w Porozumieniu jest pełnomocnikiem Gowina ds. samorządności. Nie obawia się dotkliwych konsekwencji za wyrzucenie z Ratusza wiceprezydenta z PiS. Żartuje nawet, że Jarosław Gowin „ewentualnie będzie mógł go wyrzucić z partii”. - Pan premier Gowin przyjmuje takie rzeczy do wiadomości i tyle. I rozważa pewnie w swoim mniemaniu, jak się w tej chwili zachować. Jest poinformowany o całej sytuacji, ale to jest poważny człowiek, on mnie nie będzie karcił, bo on wie, że ja będę walczył o swoje miasto – mówi prezydent.
Grzegorz Sapiński będzie ubiegał się o ponowny wybór na urząd prezydenta Kalisza. Wystartuje jednak „pod własnym szyldem”. - Bo ja mam swoje nazwisko. Będę kandydatem niezależnym o tyle, że jestem członkiem partii Porozumienie. Ale to, że jestem w partii Porozumienie oznacza, że jestem politykiem chadeckim, a nie, że będę realizował politykę partii Porozumienie w innych powiatach bądź gminach. Ja jestem centroprawicowy. Kiedyś byłem w innej partii, ale partia się zmieniła. Ja dalej jestem centroprawicowy. Odpowiada mi to miejsce, w którym jestem – partia Porozumienie – natomiast w sprawach kaliskich, liczy się Kalisz i nic więcej – zapewnia prezydent.
Jesienią powstanie zatem Komitet Wyborczy Wyborców Grzegorza Sapińskiego. - Dla mnie idea kandydowania do samorządu pod swoim nazwiskiem jest najlepsza, bo mieszkańcy wiedzą, wyrabiają sobie zdanie i albo mówią: „Tobie kolego już dziękujemy” albo „dalej chcemy korzystać z Twoich usług” – dodaje Sapiński.
Co powiedzą mu kaliszanie? Dowiemy się za 9 miesięcy.
Agnieszka Gierz, fot. Magazyn Miejski
Napisz komentarz
Komentarze