Kaliszanie spodziewali się trudnej przeprawy. Górnik to topowa drużyna PGNiG Superligi, słynąca przede wszystkim ze szczelnej obrony. Niemal do perfekcji podopieczni Rastislava Trtika opanowali grę defensywną w systemie 4-2 i z nią właśnie beniaminek miał największe problemy.
– Przygotowywaliśmy się cały tydzień pod względem taktycznym, ale przygotowania to jedno, a pokazanie później tego w meczu to drugie – mówi trener Energi MKS Paweł Rusek. – Na chwilę obecną Górnik prezentuje wyższy od nas poziom. Nie mogliśmy sobie poradzić z obroną zabrzan 4-2, choć właśnie pod kątem takiego systemu mozolnie pracowaliśmy w tym tygodniu nad atakiem pozycyjnym – dodaje.
W ciągu całej godziny gry kaliszanie prowadzili tylko raz. Zaraz na początku, gdy wynik otworzył Kirył Kniaziew. Przewaga zabrzan zaznaczyła się po kwadransie rywalizacji, gdy z remisu 6:6 zrobiło się 6:9. Potem przez chwilę gospodarze złapali jeszcze kontakt (10:11), ale tuż przed przerwą przeciwnicy odskoczyli na cztery bramki (13:17) i ułożyli sobie zawody.
– Powiem szczerze, że miałem nadzieję, że ten mecz potoczy się inaczej. Wiedzieliśmy oczywiście, że Górnik jest świetnym zespołem. Co prawda przyjechał do nas bez dwóch kluczowych zawodników – Rafała Glińskiego i Michała Adamuszka – ale widać było, że reszta w ogóle nie odstaje i poziom tej drużyny cały czas jest wysoki. To na pewno też decydowało o wyniku – ocenia rozgrywający Energi MKS Marek Szpera.
W drugiej połowie był moment, w którym kaliska siódemka mogła jeszcze przedłużyć nadzieje na korzystny rezultat. Na kwadrans przed końcem czerwoną kartką za rzut w twarz wspomnianego Szpery ukarany został jeden z liderów Górnika Marek Daćko. Kaliszanie grali wtedy w podwójnej przewadze i tracili do rywali trzy gole (20:23). Okoliczności były więc sprzyjające, ale gdy chwilę później wykluczony z gry został Zbigniew Kwiatkowski, szansa na ewentualne zniwelowanie strat przepadła.
– Podejrzewam, że bardziej dojrzały przeciwnik na naszym miejscu by to wykorzystał. My niestety tego nie potrafiliśmy zrobić. Musimy jeszcze dużo pracować, żeby z takimi rywalami wygrywać – podkreśla trener Rusek. – Naprawdę była szansa, bo mieliśmy piłkę na dwie bramki. Czasami jednak w takich chwilach drżą ręce. Cóż, szkoda wyniku, ale gramy dalej i punktów będziemy szukać w kolejnych meczach – dodaje Marek Szpera.
Trzybramkowy dystans dzielił obie drużyny jeszcze na dziewięć minut przed końcem (23:26). Kaliszanie położyli wtedy wszystko na jedną szalę, szybko starali się kończyć akcje, ale pośpiech okazał się w tym przypadku złym doradcą. Podopieczni trenera Ruska byli nieskuteczni, a za to rywale ich karcili. Goście w niespełna 120 sekund rzucili cztery gole z rzędu, uciekli na 23:30 i było po meczu. Górnik zwyciężył ostatecznie 32:24.
Dla Energi MKS była to druga z rzędu porażka. Wcześniej z Areny komplet punktów wywiózł Chrobry Głogów.
Michał Sobczak
***
Energa MKS Kalisz – NMC Górnik Zabrze 24:32 (14:17)
Energa MKS: Tatar, Zakreta – Drej 7, Klopsteg 3, Adamski 2, Bożek 2, Kniaziew 2, Szpera 2, Wojdak 2, Bałwas 1, Czerwiński 1, Krycki 1, Kwiatkowski 1, Kobusiński, Misiejuk.
Kary: 8. min. Czerwona kartka: Zbigniew Kwiatkowski (46. min, za faul). Rzuty karne: 2/4.
Górnik: Galia – Czuwara 6, Sluijters 6, Buszkow 4, Tomczak 4, Bąk 3, Gogola 3, Daćko 2, Gromyko 2, Tatarincew 2, Fąfara.
Kary: 12. min. Czerwona kartka: Marek Daćko (45. min, za niesportowe zachowanie). Rzuty karne: 4/4.
Sędziowali: Andrzej Rajkiewicz i Jakub Tarczykowski (Szczecin).
Widzów: 2750.
Napisz komentarz
Komentarze