Do zdarzenia doszło 2 lata temu. Dokładnie w dniu zakończenia roku szkolnego. Tego dnia Marek M., który pracował jako kierowca w PKS-ie, miał kurs na trasie Kalisz – Jarantów. Dzień był upalny, a w autobusie było gorąco. - Wbrew zakazowi otworzył i pozostawił otwarte w trakcie jazdy przednie drzwi pojazdu, bez upewnienia się, że nie spowoduje to zagrożenia dla bezpieczeństwa podróżujących autobusem pasażerów i w konsekwencji doprowadził do sytuacji, w której Mateusz H. w sposób nagły, w nieustalony sposób bierny lub czynny, opuścił pojazd, kiedy ten znajdował się jeszcze w ruchu, wjeżdżając na zatoczkę przystankową – czytał akt oskarżenia prokurator Rafał Michalak.
Otwarte drzwi w trakcie jazdy? Taka praktyka
47-letni kierowca przyznał, że od czasu do czasu, w trakcie jazdy, otwierał drzwi. Wszystko dlatego, że w pojeździe panowała wysoka temperatura. Taka praktyka, jak zeznał oskarżony, jest dość częsta wśród kierowców autobusów, w których nie ma klimatyzacji. – W pojeździe są podwójne szyby i zaledwie dwa okna dachowe. One były otwarte, podobnie jak małe lufciki w oknach, ale to było mało – wyjaśniał oskarżony Marek M. - Praktyka była taka, że jak nie było dużo ludzi, to się otwierało i przewietrzało ten autobus.
Człowieku, co ty robisz?
Tak było i tym razem. Kierowca otworzył przednie drzwi pojazdu. Właśnie w momencie, kiedy autobus wjeżdżał w zatokę przystankową w Jankowie Pierwszym. - Siedział na tylnym siedzeniu, sam – mówił w sądzie o 17-letni podróżującym oskarżony Marek M. - Jak jest drogowskaz Blizanów – Pleszew to podszedł i stanął, trzymając się rurki, co jest przy schodach. Jak wjechałem w tę zatokę tylko zdążyłem się obejrzeć, takiego susa mi dał, zdążyłem tylko powiedzieć: Człowieku, co ty robisz? – relacjonował sytuację sprzed dwóch lat kierowca autobusu.
Ubezpieczyciel chce procesu
O to, co właściwie się stało pyta również firma ubezpieczeniowa. Chce wiedzieć, czy Mateusz H. wyskoczył z autobusu, wykorzystując otwarte drzwi, czy wypadł z pojazdu, czego tragicznym skutkiem jest całkowity paraliż ciała. Od okoliczności tego zdarzenia firma uzależnia swoją decyzję w kwestii odszkodowania, a tylko proces może pomóc w wyjaśnieniu tej sytuacji. Dlatego po raz kolejny pełnomocnik sopockiego ubezpieczyciela nie zgodziła się na propozycję obrony kierowcy, by ten dobrowolnie poddał się karze, co zamknęłoby sprawę. Taki wniosek złożył Łukasz Jamszoł, obrońca Marka M. – Podobnie, jak w kwietniu zaproponowaliśmy rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata - wyjaśnił. Za ugodą byli też prokurator i pełnomocnicy Mateusza H.
Całkowity paraliż
Od chwili wypadku Mateusz jest całkowicie sparaliżowany. Jak mówił podczas kwietniowej rozprawy jego pełnomocnik, chłopak jest intensywnie rehabilitowany, ale jego stan od czasu wypadku nie poprawił się.
Markowi M. za umyślne naruszenie zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym i spowodowanie trwałego uszczerbku na zdrowiu grozi do 8 lat pozbawienia wolności. Rodzina rozważa także założenie sprawy z powództwa cywilnego, która umożliwi ubieganie się o odszkodowanie dla ich syna.
AW, zdjęcia autor, arch. pryw. rodziny Mateusza
Napisz komentarz
Komentarze