Obwodnica odjechała, marzenia też
Zacznijmy od naprawdę wielkich pieniędzy i rozbudzonych nadziei. Władze Kalisza pod koniec 2016 roku ubiegały się o dofinansowanie do budowy obwodnicy Kalisza łączącej węzeł przy Castoramie z ul. Poznańską. Kalisz startował w konkursie Centrum Unijnych Projektów Transportowych i ubiegał się o niebagatelną kwotę 80 mln zł. Plan był ambitny, bo obwodnicą mieliśmy już jeździć w 2019 roku, a pewnie teraz władze Kalisza fotografowały się na tle kończących się robót drogowych. Nie udało się.
Tak się zdarza, bowiem pula była ograniczona. Ale czy musieliśmy zająć ostatnie miejsce? Nasz wniosek został oceniony najgorzej i wylądowaliśmy na 48. pozycji. Daleko za np. Tychami, Tarnowem czy Łomżą. Sprawę przypominamy TUTAJ.
Kolejne kluczowe podejście w sprawie obwodnicy nastąpiło na początku tego roku. Tym razem jednak wszystko rozgrywało się w polskim Sejmie. Posłowie PO wnieśli poprawkę do Programu Rozbudowy Dróg Krajowych i Autostrad, która miałaby zapewnić 60 mln zł jeszcze w tym roku na dalsze prace nad rozbudową DK 25 od Ostrowa do Konina, w tym fragment stanowiący obwodnicę Kalisza. Poprawka została odrzucona głosami posłów PiS. Podobnie jak ta, zapewniająca 27 mln zł na rozpoczęcie prac nad nową nitką S12 w Kaliszu.
Rachunek strat, a raczej straconych szans wynosi w związku z powyższym już 147 milionów złotych. To dużo więcej od rocznego budżetu miasta na inwestycje w Kaliszu. Ale to nie koniec.
Urzędnicza niekompetencja
W zeszłym roku władze Kalisza składały wniosek w ramach Programu Rozbudowy Dróg Lokalnych o dofinansowanie w kwocie 2 mln zł na remont ul. Pokrzywnickiej. Wniosek był niekompletny, dlatego został odrzucony. Ówczesny wiceprezydent Artur Kijewski z PiS odpowiedzialny za drogi zapewniał, że nic się nie stało. Niezbędne załączniki zostaną dostarczone. To nie pomogło. Dotacja przepadła. Udało się w tym roku, po – jak sami zapewniają – interwencji posłów Prawa i Sprawiedliwości z Kalisza i droga jest remontowana. Ale gdyby nie urzędnicza pomyłka, to teraz Pokrzywnicką mielibyśmy już wyremontowaną, a staralibyśmy się o pieniądze na kolejną inwestycją.
Remont ruszył w tym roku, ale mógł się już dawno zakończyć
Np. remont ul. Św. Michała, na którą władze Kalisza z tego samego rządowego programu bezskutecznie starały się o dofinansowanie. Więcej o nieudanych wnioskach pisaliśmy TUTAJ.
Temat widmo - rewitalizacja
Pamiętacie szereg konsultacji i rozmów nt. rewitalizacji śródmieścia? Jej efektem miała być właśnie rewitalizacja. I to wzorowa, modelowa. Dlatego miasto ubiegało się o dofinansowanie z ministerstwa infrastruktury w ramach konkursu „Modelowa Rewitalizacja Miast”. Staraliśmy się o 3,7 mln zł. Kaliski wniosek został oceniony na tyle słabo, że został odrzucony. Więcej o tej sprawie przeczytacie pod TYM LINKIEM.
Rewitalizować obecne władze Kalisza chciały również Park Miejski i nadbrzeża Prosny, a miało to być możliwe w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. - Naprawdę zrobię wszystko, żeby pozyskać te pieniądze z ministerstwa. I na park, i na drogi. Byle tylko nie wróciły demony z przeszłości, to wszystko w tym naszym Kaliszu się dobrze ułoży, proszę mi wierzyć - zapewniał w grudniu 2016 roku Grzegorz Sapiński, prezydent Kalisza.
Wizualizacje robiły wrażenie, ale rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej
Dofinansowanie wyceniono na 20 mln zł. Nie dostaliśmy ich. Nie do końca z winy miasta. Firma, która miała przygotować niezbędną dokumentację projektową, zrezygnowała z tego zlecenia. Termin składania wniosków minął. Możliwość pozyskania dofinansowania przepadła. Ten temat opisujemy TUTAJ.
Pechowy Kalisz? Tuż za listą zwycięzców
400 kaliszan czeka z nadzieją, że będą mogli ubiegać się o dofinansowanie zakupu odnawialnych źródeł energii. Chodzi np. o instalację solarów czy systemów fotowoltaicznych. Kaliszanie mogliby dostać na to pieniądze od miasta, pochodzące z Urzędu Marszałkowskiego w ramach WRPO. Kaliszanie składając wnioski o finansową pomoc na tę inwestycję, musieli nawet zapłacić po 200 zł. Władze Kalisza, niejako w imieniu aplikujących mieszkańców, starały się o kwotę 6 mln zł na ten cel. Do programu zakwalifikowało się 18 samorządów, Kalisz zajął… 19. miejsce. Sprawa jest jeszcze otwarta, bo miasto odwołuje się od tej decyzji, ale nadzieje są raczej płonne. Artykuł z początku sierpnia o tej sprawie przeczytacie TUTAJ.
Symbol porażek inwestycyjnych i braku odpowiedzialności
I na koniec okrągły milion złotych straconych pieniędzy kaliszan: basen „Delfin”. W poprzedniej kampanii wyborczej jego zakup i modernizację obiecali wszyscy w opozycji do poprzedniego prezydenta Janusza Pęcherza, -od Karoliny Pawliczak, przez Piotr Kościelnego, po Grzegorza Sapińskiego. Trzeba przyznać, że częściowo dotrzymali obietnicy.
Tak ogłaszano sukces koalicji Wspólny Kalisz - SLD- PiS
Miasto zapłaciło prywatnemu właścicielowi niedziałającej od kilku lat pływalni 1 milion złotych. Ówczesny wiceprezydent odpowiedzialny za inwestycję, Piotr Kościelny zachwalał wówczas, że miasto zrobiło dobry interes, bo kupiło tanio, a remont wyniesie zaledwie 500 tys. zł. Gdy tylko dopełniono formalności i przelew na tak wielką kwotę wyszedł do byłego już właściciela, okazało się, że remont obiektu będzie drożyszy aż sześciokrotnie! Ostatecznie Grzegorz Sapiński zdecydował, że obiekt trzeba zburzyć i pobudować nowy. Prokuratura w sprawie wyceny kosztów remontu prowadzi śledztwo, ale na razie nikt nie usłyszał zarzutów, nikt też nie poniósł za tę decyzję politycznej czy urzędowej odpowiedzialności.
Zliczając wszystkie te stracone szanse, błędne decyzje i ewidentne złe gospodarowanie publicznymi pieniędzmi, robi się z tego kwota 175 mln zł, które w tej kadencji moglibyśmy zainwestować w drogi, park, rynek, prywatne posesje. Ale tego nie zrobimy, bo po prostu ich nie ma. To kwota równa półtorarocznym wydatkom na wszystkie inwestycje w mieście.
MS, fot. archiwum
Napisz komentarz
Komentarze