Sąd uznał, że Marek M. umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. 24 czerwca 2016 roku mężczyzna miał kurs na trasie Kalisz – Jarantów. – Kierowca wbrew zakazowi otworzył i pozostawił otwarte podczas jazdy przednie drzwi pojazdu bez upewnienia się, że nie spowoduje to zagrożenia dla bezpieczeństwa podróżujących autobusem pasażerów – czytamy w wyroku Sądu Rejonowego w Kaliszu.
Jednym z pasażerów prowadzonego przez Marka M. autobusu PKS, był 19-letni obecnie Mateusz H. Chłopak wracał z zakończenia roku szkolnego w II Liceum im. Tadeusza Kościuszki w Kaliszu. Kiedy pojazd wjeżdżał w zatokę przystankową w Jankowie Pierwszym, nastolatek wypadł przez otwarte drzwi, uderzając tyłem głowy o kant murowanej wiaty przystanku autobusowego. Chłopak został ciężko ranny. Jak można przeczytać w wyroku: - Upadając uderzył tylną prawą częścią głowy o podłoże, w następstwie czego odniósł obrażenia ciała w postaci rany tłuczonej głowy okolicy potylicznej prawej ze stłuczeniem tkanek miękkich, krwiaka podczepcowego po prawej stronie, rozejścia szwu węgłowego po stronie prawej, stłuczenia wyrostka sutkowatego prawego, stłuczenia i krwiaka mózgu okolic skroniowej lewej, złamania części przednich trzonów 3., 4. i 5. kręgów szyjnych ze stłuczeniem rdzenia kręgowego, złamaniem kostki przyśrodkowej stawu skokowego prawego oraz niedowładu kończyn górnych i porażenia kończyn dolnych, które to obrażenia powstały poza autobusem i spowodowały u pokrzywdzonego ciężki uszczerbek na zdrowiu.
Mateusz H. nieprzytomny trafił do kaliskiego szpitala. Lekarze o jego życie walczyli przez trzy miesiące. Teraz każdego dnia walczy o zdrowie. Od dnia wypadku jest sparaliżowany. Wymaga całodobowej opieki i kosztownej rehabilitacji. WIĘCEJ
Kierowca usłyszał wyrok roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Przez rok nie będzie też mógł prowadzić autobusów. Wyrok nie jest prawomocny. Jeszcze przed jego ogłoszeniem mężczyzna chciał dobrowolnie poddać się karze. Prokurator oraz pełnomocnicy rodziny poszkodowanego chłopaka wyrazili zgodę. Sprzeciwił się przedstawiciel firmy ubezpieczeniowej, który chciał, by przed sądem wyjaśniono czy nastolatek wypadł czy wyskoczył z pojazdu.
AW, zdjęcia archiwum
Napisz komentarz
Komentarze