Górnik to absolutny top PGNiG Superligi. Do tej pory zanotował tylko jedną porażkę. Zresztą wliczoną przez każdego ekstraklasowicza, bo gigantowi z Kielc nikt nie jest w stanie zagrozić. Pozostałe starcia wygrał, a w pokonanym polu pozostawił m.in. drużyny z Puław i Płocka. Do Kalisza przyjechał zatem po łatwe punkty. Zwłaszcza że ekipa Pawła Ruska nie zachwycała w ostatnich tygodniach, notując dwie kolejne porażki. Tymczasem w hali na Dobrzecu długo zanosiło się na sensacyjne rozstrzygnięcie. Gospodarze rozegrali jeden z najlepszych meczów w tej kampanii. I choć przed spotkaniem punkt braliby w ciemno, to już po nim mogli odczuwać lekki niedosyt. Bo z przebiegu gry zasłużyli na więcej niż remis i przegraną w karnych.
Genialna w wykonaniu kaliszan była pierwsza połowa. W dziewiątej minucie prowadzili oni z zabrzanami 5:2. Bramkę rzutem przez całą długość boiska zdobył wtedy Łukasz Zakreta, zmuszając Rastislava Trtika do wzięcia przerwy. Bramkarz Energa MKS był kluczową postacią na parkiecie. Odbijał praktycznie co drugi rzut rywali. Między innymi dzięki jego interwencjom MKS osiągnął w 20. minucie najwyższą w tej potyczce przewagę – 13:5.
Z czasem goście zaczęli odrabiać straty. W 28. minucie zmniejszyli bramkową różnicę do trzech trafień (14:11). Przed zejściem do szatni nadziali się jednak na dwie kontry Michała Czerwińskiego i na półmetku było 16:11. W miarę bezpiecznie, ale dystans ten błyskawicznie topniał po przerwie. W 40. minucie było już po 17. Siedem minut później przyjezdni po raz pierwszy wyszli na prowadzenie (20:21), a po kolejnych 180 sekundach odskoczyli na 21:24. Spotkanie zaczęło wymykać się kaliszanom spod kontroli. Ale walczyli oni do końca i za to zostali nagrodzeni. Z koła nie mylił się w końcówce Dzianis Krycki, a pewnym egzekutorem „siódemek” okazał się wspomniany Czerwiński. On też popisał się celnym rzutem w ostatniej minucie, doprowadzając do wyrównania (26:26). Wcześniej udanie interweniował Zakreta. Goście mieli jeszcze ponad 20 sekund na zdobycie zwycięskiego gola, ale kaliszanie skutecznie się obronili.
Po regulaminowym czasie był więc remis, dlatego też sędziowie zarządzili serię rzutów karnych. Po tym, jak próby Kamila Adamskiego i Paulo Grozdka nie dotarły do celu, sytuacja miejscowych zrobiła się mało komfortowa. Zabrzanie nie pomylili się ani razu i to oni mogli dopisać dodatkowy punkt.
Michał Sobczak
***
Energa MKS Kalisz – NMC Górnik Zabrze 26:26 (16:11), karne 2:4
Energa MKS: Zakreta 1, Padasinow – Czerwiński 8, Krycki 5, Szpera 4, Drej 2, Kniaziew 2, Pilitowski 2, Klopsteg 1, Misiejuk 1, Piotr Adamczak, Adamski, Bożek, Grozdek, Kwiatkowski, Wojdak.
Kary: 16. min. Czerwona kartka: Zbigniew Kwiatkowski (Energa MKS, 58. min, gradacja kar). Rzuty karne: 5/7
Górnik: Galia, Kornecki – Gluch 5, Daćko 4, Gliński 4, Bąk 3, Sluijters 3, Tatarincew 3, Adamuszek 1, Buszkow 1, Czuwara 1, Tomczak 1, Gogola, Gromyko, Pawelec, Sićko.
Kary: 10. min. Rzuty karne: 2/3
Sędziowali: Korneliusz Habierski i Grzegorz Skrobak (Głogów)
Widzów: 2550
Napisz komentarz
Komentarze