Była sobota. Majkel A. poszedł do sklepu po alkohol. Razem z ojcem Sławomirem A. pili od czwartku. Starszy z mężczyzn wrócił właśnie z Anglii, gdzie mieszka, by wyremontować ostrowskie mieszkanie. W trakcie kilkudniowej imprezy lokum odwiedziło wiele osób. Jedną z nich był Robert F., którego 23-latek spotkał w czasie zakupów.
Mężczyzna zaczepił Majkela A., ponieważ w młodości często spotykał się z jego ojcem. Kontakt się urwał kiedy oskarżony wyjechał za granicę, ale wizyta w Polsce stała się okazją, by zaprosić dawno niewidzianego znajomego do domu. - Spożywaliśmy alkohol. Rozmawialiśmy o młodych latach. Później mi się film urwał. Ja nie kojarzę, by Majkel z Robertem się bili. Nie pamiętam, by była jakaś sprzeczka. Ja nie pamiętam - mówił Sławomir A., oskarżony. - Jak się przebudziłem, to już chyba była niedziela. Nie wiem, która była godzina. Ja spojrzałem, Majkel spał na sofie, a Robert na fotelu. Ja byłem pewny, że on śpi. Zacząłem go budzić, szarpać, ale on nie reagował. Zrobiłem krzyk. I zadzwoniłem po pogotowie.
Dlaczego Robert F. zmarł? Według prokuratury Sławomir i Majkel A. brutalnie pobili swojego gościa. A później okradli. Mężczyzna w wyniku doznanych obrażeń zmarł. - W wyniku zadania pokrzywdzonemu licznych urazów w okolicy twarzy i czaszki narzędziem twardym, tępokrawędzistym obłym doszło u pokrzywdzonego do powstania masywnego krwiaka podtwardówkowego zlokalizowanego na całej powierzchni półkuli lewej mózgu, co doprowadziło w następstwie pobicia do jego śmierci. Przy czym w trakcie zdarzenia, stosując u pokrzywdzonego przemoc, zabrali mu w celu przywłaszczenia sygnet, bransoletkę oraz portfel z zawartością pieniędzy w kwocie około 1 tysiąca złotych - czytał w czwartek, 25 października w trakcie pierwszej rozprawy prokurator Tomasz Łakomy.
Młodszy z mężczyzn przyznał przed sądem, że kiedy ojciec zasnął, on i Robert F. pili dalej. Na tym jego świadomość się kończy. Obudził go krzyk ojca, który stwierdził, że ich kompan nie żyje. 23-latek dodał, że później przypomniał sobie trzy sceny, ale to pourywane obrazy, których nie potrafi ułożyć chronologicznie. Jedna to ściąganie Robertowi F biżuterii, kłótnia zakończona bójką między nim a zmarłym oraz to, że się na niego przewrócił. - Najpierw się szarpaliśmy, a później zostałem uderzony przez F. w ramię i później ja też zadawałem ciosy z prawej i lewej ręki. Z pięści. Nie pamiętam, ile było uderzeń. Na lewej ręce miałem założone sygnety. Jeden był mój, a jeden ojca. Przeważnie uderzałem pokrzywdzonego po głowie. Nie pamięta, czy coś mówił lub krzyczał - relacjonował przed sądem Majkel A., młodszy z oskarżonych.
Według zeznań Majkela A. kiedy szarpanina się zakończyła, on usiadł na kanapie, a Robert F. na fotelu. W pewnym momencie oskarżony miał wstać, potknąć się i upaść na Roberta F. Reszta, jak mówił, to "czarna plama" spowodowana upojeniem alkoholowym, które minęło w momencie stwierdzenia, że znajomy nie oddycha. Młodszy z mężczyzn przeprosił za to, co się stało.
Mężczyznom za pobicie ze skutkiem śmiertelnym grozi od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze