1 czerwca 2018 roku oskarżony Grzegorz W. wrócił do domu. Według jego zeznań na przeciwko, na chodniku, siedział poszkodowany – obecnie oskarżyciel posiłkowy – razem z dwoma innymi mężczyznami. Według wyjaśnień 31-latka Kacper S. oraz jego koledzy zaczęli go wyzywać i mu grozić. - Zostałem wtedy uderzony, ale nie wiem, przez którego z nich. Szarpaliśmy się w bramie – wyjaśniał przed sądem Grzegorz W. - Ja miałem już ten pistolet przy sobie, wziąłem go z samochodu. Uważałem, że będzie mi potrzebny.
Szykanowany i bity
Takie sytuacje, jak mówił oskarżony, miały miejsce bardzo często. Wielokrotnie miał być szykanowany przez kolegów z osiedla Winiary, również przez Kacpra S. Zdarzało się, że był też bity, m.in. przez brata poszkodowanego, czyli Patyka S. Dowodem, że do takich sytuacji dochodziło są obdukcje oraz interwencje policji.
Jak twierdzi żeby czuć się bezpieczniej i w obawie o zdrowie najbliższych - rodziców, z którymi mieszkał, partnerki oraz dziecka - Grzegorz W. kilka lat temu kupił pistolet na gumowe kulki. Użył go w tym roku. - Gdy się wyrwałem oddałem pierwszy strzał w powietrze w ich kierunku. I oni się wystraszyli i rozbiegli. Gdy zaczęli uciekać oddałem dwa następne strzały w ich kierunku. To były ułamki sekund, byłem wystraszony, dlatego nie wiem, dlaczego oddałem dwa kolejne strzały, skoro uciekali.
19-latek stracił oko. W procesie występuje jako oskarżyciel posiłkowy
Jeden strzał był celny. Gumowa kulka trafiła 19-letniego Kacpra S. - W wyniku czego (oskarżony - red.) spowodował obrażenia ciała w postaci uszkodzenia naczyniówki, twardówki, rogówki oka prawego, które skutkowały ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu w postaci innego ciężkiego kalectwa – czytał akt oskarżenia prokurator Adam Handke.
Stracił oko
Wersję wydarzeń oskarżonego podważa poszkodowany Kacper S. - Jak to możliwe, że to mój brat bił Grzegorza W. skoro obdukcje pochodzą z lat 2006 - 2007, kiedy brat miał wtedy 6-7 lat? Ani ja ani mój brat nie biliśmy ani nie znęcaliśmy się nad Grzegorzem W. Oskarżony mówi o dwóch strzałach, a strzelił do mnie celnie trzy razy. Raz w kręgosłup, kolejny strzał w łopatkę i jeden, najdotkliwszy w oko. Ja wtedy, przed tymi strzałami stałem tam sam, czekałem na kolegę, żeby iść do sklepu. To nieprawda, że byłem tam w towarzystwie kogokolwiek - mówi Kacper S.
19-latek od razu po zdarzeniu trafił do Kliniki Okulistycznej w Poznaniu. Lekarzom nie udało się uratować oka. Jeszcze tego samego dnia policja aresztowała Grzegorza W. Wtedy 31-latek przyznał się do winy, co można było usłyszeć w odczytanych przez sędziego Dariusza Świeżyńskiego zeznaniach z czerwca tego roku. - Ja nie chciałem zrobić krzywdy Kacprowi i bardzo tego żałują, co się stało. Kacper nic konkretnego mi nie zrobił abym tak się zachował wobec niego.
We wtorek oskarżony zmienił zeznania. Wyjaśnił, że po zatrzymaniu wziął winę na siebie, licząc na uniknięcie kary. Teraz przyznał się do czynu, ale nie do winy. Za spowodowane ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a w konsekwencji kalectwa Grzegorzowi W. grożą nie mniej niż 3 lata pozbawienia wolności.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze