Zespół Niko Leopolda w niezwykle interesujący sposób zespala w swoim graniu różne style, ale przede wszystkim emanuje niezwykłą kulturą i erudycją muzyczną, której bodaj najważniejszą częścią jest tradycja klasyczna, i to nie tylko rodem z Wiednia, choć lider tam się urodził. Całkowicie odmienne podejście do dawnych mistrzów zaprezentował z kolei EABS, który – mimo ukłonów w stronę np. Milesa Davisa czy Krzysztofa Komedy – tworzy bardzo oryginalną mieszankę jazzu, funk, soulu, hip-hopu czy fusion. Zresztą wyrośli ze środowiska hip-hopowego muzycy wspólnie odbyli drogę „w stronę jazzu”. To miłe wiedzieć, że ideowo ta formacja zawiązała się w Kaliszu w roku 2011, kiedy kilku jej późniejszych członków spotkało się tutaj na koncercie Roberta Glaspera. Zespół pod wodzą Marka Pędziwiatra tworzy tak energetyczne show, że nie można się dziwić entuzjastycznym owacjom na stojąco w wykonaniu kaliskiej publiczności. Jazzfanów nie zawiódł oczekiwany niecierpliwie Jeff Watts. Grę legendarnego perkusisty – czytamy w festiwalowym programie – „charakteryzuje wulkaniczna energia połączona z oszałamiającą szybkością, precyzją, częstym stosowaniem nieregularnych podziałów metrycznych i polirytmii”. Na scenie towarzyszyli mu także niezwykli wirtuozi - uważany za jednego z najciekawszych współczesnych gitarzystów jazzowych - Kurt Rosenwinkel oraz urzekająco liryczny pianista, Danny Grissett.
Festiwalowa publiczność krótko przed północą przeniosła się jeszcze do Klubu Komoda, gdzie zagrał kwartet Dominika Kisiela. Zespół złożony w większości ze świeżo upieczonych absolwentów Akademii Muzycznej w Gdańsku. W ciągu dwóch lat swojej aktywności formacja została wielokrotnie nagrodzona a jej lider, pianista i kompozytor, należy do wyróżniających się młodych muzyków w naszym kraju.
Przed nami ostatnia festiwalowa odsłona, na którą składają się trzy koncerty w wykonaniu kwartetu Pawła Kaczmarczyka, amerykańskiego pianisty Craiga Taborna i tria Davida Virellesa, również z USA.
R. Kuciński, zdj. J. Seydak
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kaczmarczyk vs. Paderewski „Tatra”
Paweł Kaczmarczyk Quartet & Polish Brass Quintet
Craig Taborn solo (USA)
David Virelles Trio feat. Marcus Gilmore and Rashaan Carter (USA)
KACZMARCZYK VS PADEREWSKI „TATRA”
Paweł Kaczmarczyk Quartet & Polish Brass Quintet
Paweł Kaczmarczyk – fortepian
Jakub Waszczeniuk – trąbka
Ostap Popovych – trąbka
Henryk Kowalewicz – waltornia
Tomasz Hajda – puzon
Krzysztof Mucha – tuba
Andrzej Święs – kontrabas
Tomek Torres – perkusja
Mr. Krime – elektronika
W stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości Paweł Kaczmarczyk przypomina postać Ignacego Jana Paderewskiego – wielkiego pianisty, kompozytora, ale także polityka, filantropa, celebryty swoich czasów.
W Kaliszu usłyszymy repertuar wydany niedawno na płycie „Kaczmarczyk Vs Paderewski: Tatra”, którego bezpośrednią inspiracją był cykl sześciu utworów na fortepian „Album Tatrzańskie” autorstwa Paderewskiego wydany w 1884 r. Warto tu przypomnieć, że są to opracowania tańców i pieśni góralskich dokonane w duchu romantycznym, z silnymi wpływami muzyki Fryderyka Chopina.
Dla Kaczmarczyka kompozycje Paderewskiego są jednak tylko punktem wyjścia do indywidualnych i na wskroś współczesnych poszukiwań. Prace nad tym materiałem rozpoczął cztery lata temu. Prześledził dokładnie środki, jakich użył kompozytor do opracowania motywów góralskich, po to by zbudować coś własnego. Postanowił przenieść dzieło w XXI wiek używając nowoczesnego języka muzycznego i własnej świadomości artystycznej. W jego interpretacji pojawiają się hip-hopowe groove’y, nowe brzmienia i – rzecz jasna – rozmaite style wyrosłe z tradycji jazzowej.
Wszystko to może wydać się obrazoburstwem, ale rekonstrukcja Kaczmarczyka cały czas koresponduje z pierwotnym zamysłem Paderewskiego. Zachowana jest oryginalna tonacja utworów, ich kolejność, w liniach basu i zwrotach harmonicznych znajdziemy subtelne odniesienia do zapisu nutowego. Ważną rolę spełnia sekcja rytmiczna– Andrzej Święs/Tomek Torres, bowiem pojawiają się tutaj skomplikowane metra, które podkreślają melodie, ale czynią to w sposób niekonwencjonalny, frapujący słuchacza.
Zaskakującym pomysłem jest zaangażowanie sekcji blachy instrumentów dętych Polish Brass Quintet. Jego brzmienie w połączeniu z jazzowym triem budzi skojarzenia z aranżacjami Wayne’a Shortera czy Liberation Music Orchestra Charlie’ego Hadena. Autorem instrumentacji jest Sebastian Tarłowski. Ostatnim elementem tej układanki jest didżej Mr. Krime, który uzupełnia krajobraz dźwiękowy o elektroniczne brzmienia i sample, przenosząc tę muzykę w nowy wymiar współczesnej, eklektycznej kultury.
Program „Tatra” jest pewnego rodzaju zaplanowaną całością, nie tylko pod względem muzycznym, ale również wizualnym. To dźwiękowa opowieść zrealizowana pod wpływem inspiracji dziełem Paderewskiego. Zamykając oczy, łatwo wyobrazić sobie wyłaniające się z porannej mgły górskie szczyty, a później kolejne obrazy znane z góralskiego folkloru.
Paweł Kaczmarczyk jest jednym z najwybitniejszych i najpopularniejszych pianistów jazzowych w naszym kraju. Pochodzi z Krakowa, studiował na Wydziale Jazzu Akademii Muzycznej w Katowicach. Prawdziwą edukację jazzową odbył jednak pod skrzydłami saksofonisty Janusza Muniaka, od którego uczył się interakcji z muzykami w zespole, umiejętności improwizacji, przetwarzania tematu, reharmonizowania i innych tajników koniecznych w pracy profesjonalnego muzyka.
W 2001 założył K/B/D Trio z basistą Michałem Barańskim i perkusistą Pawłem Dobrowolskim, które w krótkim czasie zdobyło nagrody najważniejszych konkursów w naszym kraju. Kolejno były to laury na krakowskim Jazz Juniors (Kaczmarczyk został uznany najlepszym instrumentalistą), wrocławskim Jazzie nad Odrą i Bielskiej Zadymce Jazzowej, Klucz do Kariery na Pomorskiej Jesieni Jazzowej, zwycięstwa w konkursach Kultursalen Hörbiger w Wiedniu i Junior Jazz w Usti nad Labem (Czechy).
Główną nagrodą Bielskiej Zadymki Jazzowej była możliwość nagrania i wydania płyty, którą K/B/D Trio wykorzystało nagrywając swój debiut „Live” w 2005. Krążek, który otrzymali prenumeratorzy pisma „Jazz Forum”, został bardzo dobrze oceniony przez krytykę. Program 2 Polskiego Radia uznał go Albumem Roku.
Na kolejną płytę „Audiofeeling” (2007, ARMS Rec.) oprócz swojego tria zaprosił także saksofonistów Radosława Nowickiego, Tomasza Grzegorskiego i Grzecha Piotrowskiego (ten ostatni zagrał również na instrumentach elektronicznych). Album został uznany Płytą Roku w plebiscycie Jazz Top organizowanym przez „Jazz Forum”. Świetne przyjęcie tego krążka okazało się przepustką do międzynarodowej kariery i kontraktu z jedną z najważniejszych europejskich firm płytowych, niemieckim ACT-em. Owocem współpracy z tą oficyną był album „Complexity In Simplicity” (2009), który również zdobył tytuł Płyty Roku w „Jazz Forum”, a dodatkowo zapewnił mu zwycięstwo w kategorii Najlepszy Pianista Roku. Jeśli dodać do tego kilkakrotnie przyznawany mu tytuł Nadziei Roku, to okaże się, że Kaczmarczyk jest jednym z najbardziej docenianych muzyków swojego pokolenia przez czytelników naszego czasopisma.
Kolejne krążki to Paweł Kaczmarczyk Audiofeeling Trio (z Maciejem Adamczakiem na basie i Dawidem Fortuną na perkusji) „Something Personal” (Hevhetia, 2015), Paweł Kaczmarczyk Audiofeeling Trio feat. Mr. Krime „Vars & Kaper: DeconstructiON” (Hevhetia, 2016) oraz najnowszy „Kaczmarczyk Vs Paderewski: Tatra”. Brał także udział w nagraniu licznych płyt takich muzyków jak Rafał Sarnecki, Grzech Piotrowski, Leszek „Hefi” Wiśniowski, zespołów Loud Jazz Band czy New Bone. Przez lata prowadził w krakowskim klubie Harris Piano Jazz Bar cykl „Directions In Music” poświęcony wielkim artystom jazzu. Był kuratorem artystycznym Konkursu Młodych Zespołów Jazzowych Jazz Juniors w Krakowie, który przekształcił w platformę Hitch On Music Exchange.
Jest laureatem nagrody „Kulturalne Odloty Gazety Wyborczej” w kategorii „Artysta Roku 2009” oraz zdobywcą „Oskarów Jazzowych” – Grand Prix Jazz Melomani w kategoriach: Nowa Nadzieja, Artysta Roku, Album Roku. Był dwukrotnie nominowany do nagrody Fryderyk w kategoriach: Jazzowy Muzyk Roku i Fonograficzny Debiut Roku. Koncertował na całym świecie, m.in. w Europie, USA, Indiach, Afryce, Azji i Półwyspie Arabskim. Współpracował z takimi artystami jak Lee Konitz, Jon Christensen, Mino Cinelu, Emil Mangelsdorff, Poogie Bell, Hadrien Feraud, Eivind Aarset, Arild Andersen, Theodosii Spassov, Janusz Muniak, Piotr Wojtasik, Adam Pierończyk, Zbigniew Namysłowski.
CRAIG TABORN (USA)
Craig Taborn – fortepian
Amerykański pianista Craig Taborn powraca po sześciu latach do Kalisza (poprzednio wystąpił w 2012 r. w sekstecie Uncle June perkusisty Geralda Cleavera). Tym razem wystąpi już pod własnym nazwiskiem i w dodatku w najbardziej wymagającym dla pianisty solowym recitalu. Czego można spodziewać się po tym koncercie? Dosłownie wszystkiego. Balansowania na granicy ciszy, minimalistycznych ostinatowych struktur dźwiękowych przypominających motoryczne pochody elektronicznych sekwencerów. Nie powinni być zawiedzeni także ci, którzy tęsknią za brutalną, perkusyjną, pełną klasterów grą Cecila Taylora. Z pewnością usłyszymy zaskakujące zmiany tempa, mistrzowskie operowanie dynamiką uderzenia, a także całościowe planowanie koncertu jako jedno, wielkie dźwiękowe misterium. Pewną wskazówką może być wydany w słynnej firmie płytowej ECM solowy krążek „Avenging Angel” (2011). Warto podczas tego występu uruchomić wyobraźnię, bo solowy recital jest dla niego ekwiwalentem gry zespołowej: „Kiedy gram koncerty solowe na fortepianie, nie odczuwam muzyki jako stricte fortepianowej. W swojej głowie słyszę ją jako większy skład i efekty próbuję przekładać na klawiaturę”.
Jest jednym z najciekawszych artystów wyrosłych z tradycji jazzowej. Niespokojny duch, erudyta czerpiący z jazzu, muzyki współczesnej, elektronicznej, a także z ciężkiego rocka. Niemal jednocześnie poznawał tajniki fortepianu, jak i syntezatorów. Dzięki temu zupełnie inaczej podchodzi do brzmienia i planowania dźwięków w czasie.Taborn należy do muzyków, których nie sposób zamknąć w ramach jakiegokolwiek gatunku, w jakikolwiek sposób zaklasyfikować. Tworzy własne uniwersum muzyczne, które rządzi się swoimi prawami.
Ukończył University of Michigan, oprócz teorii muzyki i kompozycji studiował także literaturę, naukę i sztukę. Jego pierwsze fascynacje ze świata jazzu to muzycy stowarzyszeni w awangardowym ruchu Association for Advancement of Creative Musicians i radykalny innowator Sun Ra. Jeszcze podczas studiów poznał bratnią duszę – Geralda Cleavera, który będzie mu często towarzyszył w rozmaitych projektach (a i sam Taborn chętnie mu się odwdzięczał). Razem stworzyli elektroniczny The Tracey Science Quartet.
Przepustką do świata jazzu stała się dla niego współpraca z saksofonistą i klarnecistą Jamesem Carterem (przez cztery lata był stałym członkiem jego zespołu, nagrał z nim kilka albumów). Bardzo ważna okazała się współpraca z saksofonistą Roscoe Mitchellem – jednym z najważniejszych muzyków wyrosłych z AACM, założycielem Art Ensemble Of Chicago. To dzięki niemu nawiązał współpracę z szefem ECM Manfredem Eicherem (Taborn zagrał na wydanej w tej oficynie płycie Mitchella „Nine To Get Ready”, 1999).
Jego solowy debiut to wydany w 1994 przez japońską firmę DIW album „Craig Taborn Trio”, na którym towarzyszyli mu Jaribu Shahid na basie i Tani Tabbal na perkusji. Do dziś wydał dziesięć albumów jako lider bądź współ-lider. Trzy z nich ukazały się nakładem firmy ECM. Na swoje płyty zapraszał takich muzyków jak saksofoniści Aaron Stewart, Mats Gustafsson i Chris Speed, altowiolista Mat Maneri, basiści Christian McBride, Thomas Morgan i Chris Lightcap, perkusiści Tyshawn Sorey, Dave King i – oczywiście – stary druh Gerald Cleaver. Ma w dorobku również album nagrany w duecie z pianistką Kris Davis, a jak dotąd ostatni jego krążek to duo z awangardową specjalistką od instrumentów elektronicznych Ikue Mori.
Często współpracował z takimi muzykami jak Steve Coleman, Dave Douglas, Marty Ehrlich, Drew Gress, Evan Parker czy Wadada Leo Smith. Umiejętnościami i muzyczną wyobraźnią Taborna zafascynowany był nasz niedawno zmarły wybitny trębacz Tomasz Stańko. Zapraszał go do swojego zespołu, koncertował z nim w wielu krajach. Tak scharakteryzował go przed wspólnym koncertem w warszawskiej Filharmonii Narodowej: „Zaprosiłem wspaniałego keyboardzistę z Nowego Jorku, Craiga Taborna. Do tej pory był awangardowym pianistą, który grywał bardzo nowoczesne struktury, ale też chętnie korzystał z keyboardów i organów Hammonda. On gra świetnie i stale się rozwija. Mogłem się o tym przekonać, gdy niedawno występowaliśmy razem w nowojorskim Merkin Hall”.
Taborn dwukrotnie zwyciężał w plebiscycie najważniejszego amerykańskiego pisma jazzowego „Down Beat” jako Wschodząca Gwiazda w kategorii Elektryczny Keyboard (w 2009 i 2010). W 2011 „Down Beat” uznał go Wschodzącą Gwiazdą w trzech kategoriach: Elektryczny Keyboard, Fortepian i Organy. Zwyciężał w plebiscycie magazynu „JazzTimes”. W 2014 r. the Jazz Journalists Association wybrała go Pianistą Roku, w tym samym roku został nagrodzony Doris Duke Artist Award wartą 250 tys. dolarów.
DAVID VIRELLES TRIO (USA)
David Virelles – fortepian
Rashaan Carter – bas
Marcus Gilmore – perkusja
Na Kubie muzyka jest wszędzie, rządzi ludzkim życiem, pozwala zapomnieć o biedzie, nieszczęściu, wyznacza rytm zabawy i pogrzebów, towarzyszy obrzędom. David Virelles (rocznik 1983) był na nią skazany. Jego ojciec to popularny pieśniarz José Aquiles, który śpiewa przejmujące pieśni, przekazując błyskotliwe obserwacje kubańskich stosunków społecznych, a także niedwuznacznie polityczne aluzje. Matka gra na flecie w orkiestrze symfonicznej. David w wieku siedmiu lat rozpoczął naukę klasycznego fortepianu, ale równie mocno oddziaływały na niego niepokojące rytmy muzyki kubańskiej. Bo przecież muzyka na Kubie to nie tylko radosna salsa, ale również wiele gatunków muzycznych przyniesionych na tę wyspę przez przedstawicieli afrykańskich plemion. Muzyki obrzędowej, rytualnej, korespondującej z animistycznymi kultami.
David Virelles wcześnie zainteresował się możliwościami ekspresji, które daje muzykowi jazz. Słuchał nagrań Theloniousa Monka, Buda Powella, Andrew Hilla, a także Cecila Taylora. Próbował własnych sił w tworzeniu improwizacji. Z Kuby wyciągnęła go kanadyjska flecistka i saksofonistka Jane Bunnett, która gra afro-kubański jazz i często wyjeżdża na Kubę w poszukiwaniu inspiracji. Uwierzyła w talent chłopaka, zabrała go do Toronto, umożliwiła studia na University of Toronto, a później w Humber College. On odwdzięczył się grą w jej zespole i wspólnymi nagraniami. W 2006 r. nawiązał korespondencję z nowojorskim saksofonistą, twórcą stylu M-Base Steve’em Colemanem. To on przekonał Virellesa do przyjazdu do Nowego Jorku, cierpliwie odpowiadał na pytania dotyczące tajników gry i kompozycji.
Grant przyznany przez Canada Council for the Arts umożliwił Davidowi przeprowadzkę do Wielkiego Jabłka, gdzie szybko nawiązał współpracę z Colemanem, a także Chrisem Potterem i Markiem Turnerem. Spełnieniem marzeń były studia pod okiem jego wielkiego guru – saksofonisty, flecisty, kompozytora, innowatora jazzu Henry’ego Threadgilla, który zaprosił go do swojego zespołu (zagrał m.in. na jego płycie „Old Locks And Irregular Verbs”, 2016). Nie minęło wiele czasu, a posypały się kolejne propozycje współpracy od takich artystów jak Andrew Cyrille, Chris Potter, Wadada Leo Smith, Tom Harrell, Milford Graves i Ravi Coltrane.
Polski słuchacz zna Virellesa przede wszystkim jako członka nowojorskiego kwartetu Tomasza Stańki, z którym nagrał płyty „Wisława” i „December Avenue”. Z tym zespołem koncertował w Kaliszu na zeszłorocznym festiwalu. Teraz powraca na naszą scenę jako lider własnego zespołu. Stańko zawsze podkreślał, że łączy go z Virellesem niezwykłe porozumienie, że dzięki swoim odmiennym doświadczeniom i pochodzeniu potrafi on wnieść do jego muzyki zupełnie nową jakość: „Kiedy David przyszedł do mnie na pierwszą próbę, powiedział, że takiej muzyki, jak moja, nigdy wcześniej nie znał. To był dla mnie duży komplement, dowód, że mam całkowicie swoją, spójną muzykę, odmienną od tego, co dzieje się w jazzie. Nie przeszkodziło mu to jednak z miejsca zagrać ją świetnie.” Zaufanie naszego trębacza do młodego Kubańczyka było tak wielkie, że koncertowali również w duecie – zestawieniu wymagającym od obu muzyków ścisłego porozumienia, wyobraźni i wielkiej kreatywności.
David Virelles wydał pięć autorskich albumów, trzy z nich nakładem firmy ECM. Jego muzyka jest oryginalną wypadkową całego współczesnego krajobrazu jazzowego, wpływów awangardy muzyki klasycznej, ale także rozmaitych form czarnej, afro-kubańskiej muzyki zasłyszanych w dzieciństwie spędzonym w rodzinnym Santiago de Cuba. Jest beneficjentem stypendium Shifting Fundation, zdobywcą Louis Applebaum Award, podczas studiów w Humber College w Toronto sam Oscar Peterson wręczył mu nagrodę swojego imienia. Najważniejszy amerykański magazyn poświęcony muzyce jazzowej „Down Beat” wybrał go w swoim dorocznym plebiscycie Wschodzącą Gwiazdą Fortepianu w 2017 r.
Rashaan Carter pochodzi z Waszyngtonu, pomimo młodego wieku zdobył renomę wszechstronnego i muzykalnego basisty. Gra zarówno na kontrabasie, jak i gitarze basowej. Współpracował z takimi artystami jak m.in. Gary Thomas, Marc Cary i Antoine Roney. Koncertował na licznych scenach Ameryki, Europy, Azji i Afryki.
Marcus Gilmore jest wnukiem legendarnego jazzowego perkusisty Roya Haynesa. Urodził się w Nowym Jorku, gdzie szybko zapracował na swoje własne nazwisko. Ten wciąż młody (w tym roku skończył 32 lata) drummer jest przede wszystkim samoukiem, naukę na LaGuardia High School, The Juilliard School i The Manhattan School of Music podjął już jako profesjonalny muzyk. Lista nazwisk i płyt, na których zagrał oszałamia. Z jego usług korzystali tacy liderzy jak Vijay Iyer (nagrał z nim pięć albumów), Chick Corea, Steve Coleman, Gonzalo Rubalcaba (z jego Kwintetem wystąpił w Kaliszu w 1010 roku), Nicholas Payton, Mark Turner, Cassandra Wilson, Kenny Garrett czy Chris Potter.
Popularny krytyk Ben Ratliff współpracujący z dziennikiem „New York Times” napisał o nim: „Znajduje własne sposoby traktowania zestawu perkusyjnego, a także samego jazzu”. W 2012 r. „Down Beat” uznał go Wschodzącą Gwiazdą Perkusji, a Trio Vijaya Iyera, którego jest członkiem, zostało wybrane Grupą Jazzową Roku.
Napisz komentarz
Komentarze