Było zimno. Zdecydowanie zimniej niż dzisiaj. Jednak atmosfera na ulicach miasta była gorąca. Radości z wkroczenia Armii Czerwonej, dzięki której Kalisz opuścili niemieccy żołnierze nie można porównać do niczego, przypomina por. Wacław Szymański, który wtedy właśnie wrócił do rodzinnego miasta z wysiedlenia. - Wszyscy się radowali. Nie wiedzieliśmy wtedy, że z jednej niewoli wchodzimy w drugą.
Taka refleksja przyszła bardzo szybko. Jednak przez długie lata mówienie głośno o radzieckiej okupacji było niemożliwe. Dopiero w 1989 roku moment opuszczenia Polski przez Niemców dzięki Armii Czerwonej, zaczęto nazywać kolejną niewolą. Nie zmiana to faktu, że dla osób czekających na koniec wojny dzień 23 stycznia 1945 roku na zawsze pozostanie wyjątkowy. – W tym czasie dziesiątki tysięcy osób zostało zamordowanych lub wywiezionych. W tym prawie cała ludność pochodzenia żydowskiego. Co roku tego dnia wspominani są ci, którzy zginęli w walce z niemieckim okupantem – przypomniała w trakcie uroczystości Joanna Kempa z Urzędu Miasta Kalisza.
Ofiary II wojny światowej – kaliszan, którzy nie doczekali wyzwolenia miasta z niemieckiej niewoli – uczczono w 74. rocznicę tych wydarzeń, składając kwiaty pod pamiątkową tablicą na ścianie ratusza. Wiązanki złożyli przedstawiciele kombatantów, władz miasta i województwa, parlamentarzyści, organizacje miejskie oraz uczniowie.
AW/BD, zdjęcia BD
Napisz komentarz
Komentarze