Jeszcze miesiąc temu rodzice Klaudii z rozpaczą patrzyli, jak ich najmłodsze dziecko niknie w oczach. I jak kolejni lekarze odmawiają przyjęcia ich córki do specjalistycznej kliniki, tłumacząc, że przypadek Klaudii nie jest pilny, że dzieciom z tak licznymi wadami niewiele można już pomóc… Państwo Górscy jednak się nie poddali. – Każda kochająca matka zrobi wszystko, by ratować swoje dziecko – mówi nam Beata Górska.
Determinacja
Pani Beata z prośbą o pomoc zwróciła się do prezydenta Kalisza, Krystiana Kinastowskiego. On sprawą zainteresował Fundację Klucz, a ta poprosiła nas o nagłośnienie tematu. W kaliskim szpitalu zobaczyliśmy matkę, która każdego dnia traci czas i siły na obijanie się o mur złożony z lekarskiej obojętności.
Klaudia – dziś już prawie 6 miesięczna dziewczynka – przyszła na świat z licznymi wadami wrodzonymi. Najistotniejsze to: niedorozwój żuchwy, gotyckie podniebienie, przerost dziąseł górnej szczęki, skrócenie kończyn, zwężenie podgłośniowe krtani, zwężenie tchawicy i wrodzone przerostowe zwężenie odźwiernika – czyli mięśniowego pierścienia łączącego żołądek z dwunastnicą.
Dziewczynka po krótkim pobycie w Klinice w Poznaniu, wróciła na kaliski oddział chorób dziecięcych. – Tutaj nasze dziecko po prostu wegetowało. Klaudia nie przybierała na wadze, a jeszcze traciła cenne gramy – opowiada mama dziewczynki. Rodzice otrzymali skierowanie do Hospicjum domowego. Prośby rodziców o pilne skierowanie ich córki do specjalistycznej kliniki były lekceważone. Dopiero po naszym artykule oraz publikacjach w Super Expressie, i gdy stan dziewczynki pogorszył się jeszcze bardziej, Klaudię przyjęto do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
Szansa
Klaudia trafiła do CZD 13 stycznia. – Ma tu bardzo dobrą, fachową opiekę. - Założono córce wkłucie centralne, które pozwoliło na to, że w końcu zaczęła przyswajać pokarm. Jest żywiona pozajelitowo. W szpitalu w Kaliszu tego wkłucia nie można było założyć. Teraz przybiera na wadze i to jest teraz najważniejsze – mówi nam Beata. Obecnie Klaudia, która 8 lutego skończy 6 miesięcy, waży 3 300kg.
W poniedziałek Klaudia miała operację antyrefluksową. Zajęto się jej problemami z odźwiernikiem i założono PEG, czyli umieszczenie w żołądku sondy poprzez ściany jamy brzusznej. Operacja się udała i wszystko zmierza w dobrym kierunku. - W Warszawie lekarze dali jej szansę. Nie mogła trafić na lepszych specjalistów – uważa Beata.
Mieszkanie
Dziś trudno jednoznacznie stwierdzić, w jakim stopniu Klaudia będzie niepełnosprawna. Pewne jest to, że będzie wymagać licznych terapii i sterylnych warunków. To siódme dziecko państwa Górskich: Beaty i Piotra. Rodzina nie jest zamożna. Obecnie wynajmuje mieszkanie w centrum. Przyjście na świat dziecka z licznymi wadami wrodzonymi, wywróciło ich świat. W szpitalu z Dusią jest albo mama albo tata. W kaliskim szpitalu czuwała przy niej Beata, a mąż zajmował się pozostałymi dziećmi i domem. Teraz w Warszawie przy Dusi jest tata. Szpital – dom to teraz ich życie. Mąż Beaty musiał zrezygnować z pracy. Gdy tylko sytuacja z Klaudią się ustabilizuje, wróci do pracy.
Rodzina ubiega się o lokal komunalny. Górscy zdecydowali się skorzystać z programu „mieszkań do remontu”. Miejskie „4 kąty” można uzyskać o wiele szybciej, jeśli wyremontujemy je na swój koszt. Zaproponowano im duże mieszkanie przy ul. Śródmiejskiej. Niestety bez centralnego ogrzewania, z piecami kaflowymi. Klaudia, która ma poważne problemy z układem oddechowym, musi przebywać w sterylnych pomieszczeniach, z czystym powietrzem. - Niestety w mieszkaniu ogrzewanie wygląda tak, że są tylko dwa piece na węgiel. Musimy się pozbyć tego ogrzewania, żeby córce to w żaden sposób nie zagrażało – mówi Beata.
W mieszkaniu należałoby również wymienić okna i wyremontować kuchnię. To najpilniejsze sprawy. Może znajdą się firmy lub osoby, które zechcą wspomóc rodzinę w remoncie? Państwo Górscy chętnie przyjmą również używaną lodówkę i kanapę.
Osoby, które chcą wesprzeć rodzinę, mogą kontaktować się z naszą redakcją.
AG, fot. Beata Górska, AG
Napisz komentarz
Komentarze