Młodą sarnę czytelnik portalu Bartosz zauważył 4 kwietnia na ul. Mickiewicza (zaznacza, że w kamerze ma źle ustawioną datę). – Biegła najpierw wzdłuż ulicy Mickiewicza, a następnie Dobrzeckiej. W pewnym momencie wyskoczyła mi wprost przed maskę. Biegała między samochodami, była wyraźnie przestraszona. Zgubiłem ją z oczu, gdy skręciła w jedno z podwórek – relacjonuje.
Straż miejska, która zajmuje się odławianiem dzikich zwierząt nie miała zgłoszenia w tej sprawie, dlatego zakłada, że sarna sama wróciła skąd przyszła – prawdopodobnie od strony dobrzeckich pól. Takich sytuacji jest jednak coraz więcej. – Sarny, a w tym roku było już kilka kolizji z nimi, lisy czy kuny zaglądają do miasta za pożywieniem, które ludzie wyrzucają. Duży problem był z lisami. W ubiegłym roku mieliśmy też sławetne kaczki, które zadomowiły się z małymi: jedna na Rondzie Westerplatte, druga naprzeciwko sądu. Była też mama z kaczuszkami, która wędrowała ulicą Legionów od Polnej w kierunku rzeki i trzeba było zapewnić im bezpieczny przemarsz – mówi Marcin Stefankiewicz, naczelnik Straży Miejskiej Kalisza. - Te sytuacje, z pozoru zabawne, mogą powodować zagrożenie. Wiadomo, że kierowcy różnie reagują, a w niebezpieczeństwie są też zwierzęta; najczęściej po zderzeniu z samochodem trzeba je usypiać.
Przypadki pojawienia się dzikich zwierząt w mieście należy zgłaszać pod numer alarmowy Straży Miejskiej Kalisza 986. Jeśli zachodzi taka potrzeba zostają odłowione i wypuszczane przez mundurowych w bezpiecznym miejscu.
MIK, wideo: czytelnik portalu Bartosz
Napisz komentarz
Komentarze