Ford Crown Victoria spotykana jest w USA tylko jako radiowóz lub właśnie taksówka. Kaliszanin szukał wymarzonego auta przez 8 miesięcy. Pojazd, kosztem około 9 tys. zł, sprowadził do Polski miesiąc temu. Auto pokonało 6 tysięcy kilometrów drogą morską ze Stanów Zjednoczonych przez Hamburg i Gdańsk.
Wszyscy się oglądają
5-metrowej długości żółta taksówka ma na liczniku 250 tys. mil, czyli ponad 400 tys. kilometrów i 4,6-litrowy silnik V8. Komfort jazdy jest nieporównywalnie wyższy niż w przeciętnej osobówce - wpływają na to nie tylko wygodne, skórzane fotele, ale też spora przestrzeń na tylnym siedzeniu. Wewnątrz znajduje się także słynne okienko, przez które kierowca rozmawia z klientem i klasyczna skrzynia biegów przy kierownicy.
Samochód mieści 5 osób. Można zamówić ją przez telefon, dzwoniąc do korporacji. - Kaliszanie póki co oswajają się z nią. Boją się wsiadać z obawy, że przejazd może być droższy, jednak cena nie różni się od innych taksówek – uspokaja Piotr Haft. - Jak stoję na postoju, ale część osób nie wsiada, nie wierzy, że to prawdziwa taksówka. Ale nie ma osoby, która by się za nią nie obejrzała.
Już zagrała w reklamie
W całej Polsce jest tylko kilka takich pojazdów. W Wielkopolsce jedna – w Kaliszu. - Jak byliśmy w Krakowie, ludzie nas zatrzymywali, żeby złożyć ofertę kupna. Jeden pan chciał zapłacić nawet 30 tysięcy złotych - wspomina kaliszanin. Jednak nie zamierza sprzedać auta, w którym jak mówi zakochał się od pierwszego wejrzenia. - Po pierwszej jeździe żółtym samochodem nie chce się już przesiadać do innego, bo są dla mnie jak taczki - dodaje. Jedynym minusem jest długość pojazdu, co niekiedy utrudnia parkowanie.
Choć w Polsce jest dopiero od miesiąca, kaliska taksówka stała się już gwiazdą reklamy jednego z polskich banków.
ZS, MIK, fot. Zuzanna Szymczak
Napisz komentarz
Komentarze