Potwierdza to Bożena Juszczak z kaliskiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół Dzieci zajmującego się adopcjami. Rodziców czekających na dzieci jest wiele, jednak rzadko zdarza się, by któraś z par mówiła, że zgadza się na dziecko niepełnosprawne, chore lub opóźnione intelektualnie. - Ostatni taki przypadek był 2 lata temu. Wtedy została adoptowana bardzo chora dziewczynka. Zazwyczaj jednak rodzice czekają na zdrowe dzieci. Jednak my zawsze im mówimy, że są też chore, które wymagają więcej zaangażowania, więcej troski, ale kochają tak samo mocno – wyjaśnia Bożena Juszczak.
Na pewno strach rodziców wynika z obawy o trudności, jakie wynikają z choroby dziecka. Leczenie czy rehabilitacja pochłaniają nie tylko czas, ale są bardzo drogie. - Zdarzają się rodzice, którzy widząc chore dziecko, od razu je akceptują. Wtedy wiemy, że oni zrobią wszystko, by mu pomóc – mówi Jolanta Nowińska, dyrektor Domu Dziecka w Kaliszu. – Kilka lat temu do nowego domu trafił chłopiec z obniżonymi zdolnościami intelektualna i poważną wadą kończyn. Dzięki rodzicom przeszedł skomplikowane operacje i z tego, co wiem zaczął chodzić.
O takim szczęściu może mówić niewiele dzieci, których nie chcieli biologiczni rodzice. Najczęściej takie maluchy zostają porzucone tuż po porodzie. - W ciągu roku w kaliskim szpitalu pozostawionych zostaje około 3-4 maluchów. To dane dotyczące wszystkich dzieci bez względu na stan ich zdrowia – wyjaśnia Paweł Gawroński, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. Ludwika Perzyny w Kaliszu. – Na szczęście w ostatnich latach nie było przypadku, by matka zostawiająca dziecko w szpitalu nie dopełniła formalności i nie zrzekła się praw rodzicielskich.
Podpisanie dokumentu może mieć decydujący wpływ na losu małego dziecka, którego nie chcą biologiczni rodzice. Noworodek, zgodnie z nowym prawem, trafia do rodziny zastępczej. Jeśli nie ma prawnych opiekunów i jest zdrowy może liczyć na szybką adopcję. - Tym ludziom, którzy chcieliby adoptować dziecko chore, a mają jakieś obawy mówimy - nie bójcie się. Takie dziecko wynagradza poczucie bezpieczeństwa. Ono naprawdę wynagradza wszystkie troski i zmagania z przeciwnościami losu – zapewnia Natalia Konopczyńska. Od niedawna jest mamą niespełna 2-letniej Magdy. Państwo Konopczyńscy zobaczyli dziewczynkę w ubiegłym roku w telewizyjnym materiale. Dziecko zostało porzucone przez biologiczną matkę i trafiło do pogotowia opiekuńczego. Urodziło się z wadą genetyczną polegająca na zaniku dróg żółciowych. Życie dziewczynki mógł uratować jedynie szybki przeszczep. - Od razu wiedzieliśmy, że Magda będzie z nami – mówi Mariusz Konopczyński, tata Magdy. - Pierwszą moją reakcją było uczucie niesprawiedliwości, jak takie dziecko może tak cierpieć, jak Bóg na to pozwala. A zaraz potem pomyślałem - a może można jej pomóc, zaopiekować się, dać miłość i to czego nie dał jej świat.
Postawili wszystko na miłość. Pan Mariusz podkreśla, że 20 lat czekał na swoje dziecko i kiedy Magda pojawiła się w jego domu obiecał sobie, że zrobi wszystko, by była najszczęśliwszą osobą na świecie. Małżeństwo z Pleszewa od razu zaczęło walkę z czasem i czekanie na wątrobę. Dziewczynka przeszczep przeszła 1 lutego w Klinice Chirurgii Dziecięcej i Transplantologii Noworodków w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. - Bać się bałam. Było wiele niewiadomych. Czy znajdzie się wątroba, czy przeszczep się przyjmie, co będzie potem? To była dla nowa sytuacja. Po przeszczepie Magda miała oddechowe powikłania, nie wiedzieliśmy, co będzie dalej. Do tego doszła rozłąka z mężem, która była dużą przykrością. W czasie operacji byłam z dzieckiem, by dać jej siłę i otuchę. Magda jest dla nas wszystkim. Kiedy się pojawiła w naszym życiu nie wiedzieliśmy, czy damy radę. Wiemy, że jest w nas siła, która pozwoli nam walczyć o nią – podkreśla Natalia Konopczyńska.
Lęk nigdy nie zniknie. Rodzice Magdy wiedzą o tym doskonale. - Magda każdego dnia może od nas odejść. Choroba, mimo że teraz jest dobrze, może wrócić, może być odrzut. Czy leki zadziałają, czy karetka dojedzie na czas, czy lekarze zdążą - cały czas się tego boimy – mówi drżącym głosem Mariusz Konopczyński. - Nie będzie nigdy takiej chwili, że jesteśmy spokojni, a mimo to jest miłość i chcemy ją dać naszej córce. Wierzę, że Magda zostanie z nami na zawsze.
Wszystkie trudy i smutki wynagradza uśmiech i miłość, które na razie rodzicom zastępczym daje Magda. Państwo Konopczyńscy zaczęli starania o adopcję dziewczynki, która zmieniła ich świat na lepsze i której oni dali nowe życie.
AW, zdjęcia Jerzy Ważny
Napisz komentarz
Komentarze