Zgłoszenie Straż Zwierząt Help Animals otrzymała w poniedziałek 10 marca. O dramacie czworonoga poinformował kaliskich animalsów syn oprawcy. – Mężczyzna opowiedział nam, że jego syn, słysząc straszne miauczenia ich domowego kota, wybiegła na podwórze i zauważył, jak dziadek szamoce się ze zwierzęciem. Nie widział samego momentu okaleczania czworonoga, ale na podwórzu znalazł skalp zdjęty z ogona – mówi Sylwester Piechowiak, prezes stowarzyszenia Help Animals w Kaliszu. – Tego dnia kot uciekł, ale następnego pojawił się pod drzwiami. Gdy na miejsce przyjechały nasze służby kot był w stanie krytycznym.
Zwierzę natychmiast trafiło do lecznicy weterynaryjnej. Lekarzom nie pozostało jednak nic innego, jak amputować ogon. – Okazało się, że sprawca najpierw zrobił nacięcie wokół ogona, a później zdarł skórę. Z tak wielkim okrucieństwem spotykam się dopiero drugi raz. Brak mi słów – dodaje Sylwester Piechowiak.
Przy okazji wspomina inny równie drastyczny przypadek. Wówczas w Radliczycach w gminie Szczytniki odebrano właścicielce psa, który skórę na gardle miał przebitą hakiem. – Kobieta, w dodatku z wyższym wykształceniem, zrobiła to, aby móc do haka przywiązać łańcuch. Wcześniej obroża wrosła się w szyję psa i właścicielka nie mógł inaczej podpiąć łańcucha – dodaje Sylwester Piechowiak.
W sprawie kota kaliscy animalsi jeszcze w tym tygodniu złożą zawiadomienie na policji. Sprawcy tego bestialstwa może grozić do 3 więzienia.
MIK, fot. Help Animals
Napisz komentarz
Komentarze