Kaliski pięściarz czekał na powrót ponad osiemnaście miesięcy. Po morderczym boju z Serhijem Radczenką w grudniu 2018 roku zmagał się z problemami zdrowotnymi, przeszedł trzy operacje, a gdy uporał się z kontuzjami, na przeszkodzie stawały względy proceduralne. W końcu, przed kilkoma dniami, jego były i obecny promotor osiągnęli porozumienie i w sobotę 29-letni Balski zaboksował już jako zawodnik grupy Knockout Promotions.
Pojedynek kaliszanina z Mateuszem Kubiszynem był jednym z głównych wydarzeń sobotniej gali Knockout Boxing Night 11, która odbyła się w amfiteatrze w Augustowie. Rywal jest utytułowanym kickbokserem, w dorobku ma dwa tytuły mistrza świata w formule full contact, wielokrotnie też sięgał po miano najlepszego w kraju. Teraz ze zmiennym szczęściem próbuje swoich sił w zawodowym boksie. W sobotę okazał się dla Balskiego niewygodnym przeciwnikiem. Kaliszanin przyjął kilka mocnych ciosów, zwłaszcza w końcówce czwartej i szóstej rundy. Sam natomiast wyprowadzał ich niewiele, choć w drugim starciu oponent musiał odczuć siłę jego prawego sierpa. Sprawiał jednak wrażenie, że kontroluje pojedynek, w trudnych momentach zachowywał spokój, a większość ofensywnych prób Kubiszyna przyjmował na gardę. Po sześciu rundach sędziowie ocenili, że lepszy był Balski, punktując zgodnie 58-56.
- Nie boksowałem przez 18 miesięcy, ale nie ma się co usprawiedliwiać. Walka była dobra, czasami kusiło mnie, żeby iść na wojnę, ale trener przed tym mnie przestrzegał. To kolejna nauka, cały czas idziemy do przodu. Potrzebuję walk i sparingów, trenujemy dalej i czekamy na kolejny pojedynek - mówił Adam Balski tuż po walce.
Dla kaliskiego pięściarza było to czternaste zwycięstwo na zawodowym ringu. Nadal pozostaje niepokonany. Aktualny bilans Kubiszyna to 3-4, 2 KO.
(mso), fot. Knockout Promotions
Napisz komentarz
Komentarze