W dniu ogłoszenia wyborów kaliszanin nie mógł uwierzyć, że dostał tylko jeden głos. Brakowało głosu żony, która twierdziła, że takowy oddała. A ponieważ zonie ufa bezgranicznie, uznał, że jeśli ktoś tu jest nieuczciwy to komisja wyborcza. Dlatego zażądał, by sąd ponownie przeliczył głosy. - Ostatecznie mężczyzna wycofał swój wniosek – mówi Ewa Głowacka – Andler, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kaliszu. – Okazało się, że pan nie zauważył zera po jedynce. Po głębszym przestudiowaniu protokołu doliczył się 10 głosów, a nie 1. Postępowanie zostało umorzone.
We wtorek i środę sąd oddalił natomiast dwa inne protesty. – Jeden z nich wniosła kandydatka do Rady Miejskiej Kalisza. Wniosek dotyczył kart wyborczych w formie książeczek, które według kandydatki wprowadzały w błąd głosujących – dodaje Głowacka – Andler (na zdj.). – Oddalono też protest kandydata do Rady Powiatu w Jarocinie. Dwa kolejne wnioski dotyczyły ponownego przeliczenia głosów, jednak od tego jest Komisja Wyborcza – dodaje rzecznik prasowy sądu.
W dwóch przypadkach powtórzenia wyborów do Sejmiku domaga się Komitet Wyborczy SLD Lewica Razem, ale sprawy te, zgodnie z właściwością, zostały przekazane do sądów w Warszawie i Poznaniu. 4 protesty pozostawiono bez rozpatrzenia. Wpłynęły 2 grudnia, a zgodnie z kodeksem wyborczym protest musi się znaleźć w sądzie w terminie 14 dni od dnia wyborów, czyli najpóźniej 1 grudnia.
AW, zdjęcia autor, arch.
Napisz komentarz
Komentarze