Czas przesilenia był dla naszych przodków momentem magicznym. Wierzyli, że zatraca się granica między światem żywych i zmarłych. Życie dawnych ludów było nierozerwalnie złączone z cyklem przyrody. Kiedy ta zamierała wraz z jesienno-zimowym przesileniem na Ziemię wracają duchy przodków zwane dziadami i odwiedzają swoich bliskich. Dlatego już na wiele dni przed świętem zaczynało się wielkie przygotowywanie, jak można przeczytać w „Polskich tradycjach dorocznych” Renaty Hryń – Kuśmierek:
„Sprzątali po izbach, myli szczotkami ściany drewniane, sufity, piece bielili wapnem. (…) Modlili się straśnie po domach i całą noc świecili świecki, bo mówili, że wszyćkie duszycki, kozdy przychodzi do swojego domu”
Opis przygotowań do dziadów z Podhala jest podobny to zwyczajów większości regionów naszego kraju. Wierząc, że w czasie święta duchy zmarłych odwiedzają swoje ziemskie siedziby ich żyjący bliscy pozostawiali na noc otwarte bramy i drzwi do domów oraz strawę, którą po długiej wędrówce zza światów dziady mogły się posilić:
„(…) chleba się zostawiało parę kromek i to, co się jadło gotowanego na kolację” – można przeczytać dalej we wspomnianym opracowaniu poświęconym dawnym obyczajom. A jakie menu cenili zmarli – chleb, ale też bób, kasze a na wschodzie także kutię i koniecznie wódkę. I co ważne często też zostawiano takim duszom wodę, mydło i ręcznik by mogły się obmyć przed kolacją przy rodzinnym ziemskim stole.
Wtedy też łatwiej było spotkać zbłąkane dusze. Jedne przyjazne, ale te zmarłych potępionych potrafiły straszyć, a o takich kontaktach chętnie opowiadano sobie historie w długie zimowe wieczory. Dla zmarłych palono ogniska. Mieli się przy nich ogrzać, ale też znaleźć drogę w zaświaty. Element światła przetrwał do współczesnych światów. Znicze palone na grobach zmarłych to wspomnienie tamtych zwyczajów, ale zakorzenione dopiero w okresie międzywojennym. Podobnie jak strojenie grobów, które odwiedzać na cmentarzach zaczęto dopiero w XIX wieku. Wcześniej wspomnienie zmarłych było raczej domowym zwyczajem, chociaż znanym od wieków. I przez wieki zmieniającym charakter. Najpierw słowiańskie dziady, a wraz z przyjściem chrześcijaństwa ewoluujące do kultu zmarłych męczenników, świętych, a w końcu także zwykłych zmarłych. Tradycja kościelnego wspominania zaczyna się w szóstym stuleciu w Rzymie, kiedy to papież Bonifacy IV otrzymał Panteon, w którym złożył relikwie męczenników. Poświęcił im maj – miesiąc święta duchów w starożytnym Rzymie. Kult zmarłych świętych przyciągał do miasta tłumy pielgrzymów, a to sprzyjało wybuchom różnego rodzaju chorób, ale też liczba chcących się modlić w świątyni korkowała miasto, więc ponad sto lat później uroczystości przeniesiono na listopad. A kolejne sto lat później, dokładnie w 837 r., Grzegorz IV postanowił święto męczenników przemianować na Wszystkich Świętych, rozszerzając je, na prośbę cesarza Ludwika Pobożnego, na wszystkie kraje katolickie.
AW, zdjęcie arch.
Napisz komentarz
Komentarze