W poniedziałek 9 listopada rano zajętych było 77 łóżek. Placówkę opuściło 60 ozdrowieńców, ale sytuacja zaczyna robić się poważna, ponieważ pojawiają się pierwsze zachorowania wśród personelu. - Na ten moment cztery osoby wśród pielęgniarek są zakażone koronawirusem oraz jeden lekarz i jeden wolontariusz. W związku z taką sytuacją dyrekcja zatrudniła na umowę zlecenie kolejne trzy pielęgniarki i ratownika medycznego, żeby ten zespół był pełny i pracował w pełnym składzie, więc jeśli chodzi o stabilność pracy w Wolicy jest ona zachowana. Na szczęście nie ma w poniedziałkowy poranek pełnego obłożenia – mówi Wioletta Przybylska, rzecznik prasowy szpitala i nie ukrywa, że dzięki temu zmęczony zespół jest w stanie pracować. - Sztab kryzysowy ustalił, że do zachorowań dochodzi poza szpitalem. Procedury wprowadzone w kwietniu tego roku sprawdziły się i wtedy nie było żadnych zachorowań wśród personelu. Te same procedury funkcjonują też teraz, ale ponieważ pandemia jest tak rozprzestrzeniona, trudno ustalić, gdzie na zewnątrz mogło dojść do zarażenia.
Jeszcze trudniej sytuacja wygląda w administracji, która odpowiedzialna jest za przyjmowanie pacjentów i wolontariuszy oraz składanie zamówień na sprzęt medyczny oraz środki ochrony osobistej. W tym momencie ten dział placówki pracuje w zaledwie 30-procentowym składzie. Także przez zakażenia. – Pracownicy zarazili się od dzieci chodzących do szkoły – wyjaśnia Wioletta Przybylska.
Dlatego do szpitala zostało skierowanych trzech żołnierzy z jednostki w Jarocinie.
AW, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze