Wiosną było wielkie sprzątanie. Drugie piętro klasztoru od końca XX wieku stało niezagospodarowane. Wtedy z budynku wyprowadziła się szkoła specjalna, a zakonnicy dawne klasy zamienili na magazyn, więc było co wywozić. Teraz czas na konkretne prace budowlane. Na początek będzie to wymiana okien. – Tych jest 29 i są różnego typu – przyznaje o. Waldemar Ułanowicz, gwardian Klasztoru Franciszkanów. – Ponieważ budynek jest zabytkowy i wszystkie prace odbywają się pod dozorem konserwatora to okna zostaną wymienione, ale muszą zachować kształt starych.
Później nastąpią dalsze prace. Część ścian zostanie wyburzona. Dzięki temu piętro zyska przestrzeń i będzie bardziej funkcjonalne. Jednak to tylko niewielki fragment wszystkich robót, jakie zaplanowano w projekcie. – Będzie to remont generalny. Musimy wymienić sufit, bo przed wymianą dachu w wielu miejscach były dziury i pomieszczenia były zalewane. Będą zrywane podłogi i wymieniana cała instalacja – dodaje gwardian.
Dodatkowo zostanie zamontowana winda, która ułatwi dostanie się na najwyższą kondygnacje budynku osobom starszych. Kiedy remont się zakończy swoje miejsce znajdą tam organizacje dla seniorów oraz dzieci, a także harcerze. - Rozmawiałem już o harcerzach, żeby zrobili sobie tutaj harcówkę i pewnie jakiś magazyn. Chcemy, by powstała świetlica, być może zostanie powiększona ta prowadzona przez siostry zakonne, zajmujące część skrzydła tego budynku. Trzeba będzie zatrudnić dodatkowe osoby, ale projekt też to przewiduje – zdradził nam w ubiegłym roku o. Waldemar Ułanowicz. - I oczywiście seniorzy. Mamy w mieście różne stowarzyszenia skupiające rencistów i emerytów. Jest Uniwersytet Trzeciego Wwieku. I oni też będą mogli z tego korzystać.
Do zagospodarowania jest w sumie kilkaset metrów kwadratowych powierzchni. Koszt remontu to prawie 3 mln zł. 400 tysięcy to wkład własny zakonu, a 2,6 mln zł unijne wsparcie przyznane przez Urząd Marszałkowski. Prace powinny zakończyć się we wrześniu.
Wcześniej kompleksowe prace restauratorskie przeszła franciszkańska świątynia. Wnętrze odzyskało pierwotny blask. A czasie prac świątynia odkryła sporo tajemnic WIĘCEJ.
Dużym zaskoczeniem było też wielkie malowidło pod tynkami prezbiterium . Okazało się, że to święty Krzysztof. Wizerunek opiekuna dobrej śmierci, ale też nadrzecznych miast został oczyszczony i zabezpieczony WIĘCEJ. Niecodzienne rysy, jakie ma święty Krzysztof u kaliskich franciszkanów sprawiły, że początkowo postać wzięto za kobietę. Myślano, że to być może błogosławiona Jolenta, która ufundowała świątynię.
AW, zdjęcia archiwum
Napisz komentarz
Komentarze